Quantcast
Channel: Kasia na fali - pielęgnacja włosów kręconych i falowanych.
Viewing all 512 articles
Browse latest View live

Moje włosy ... się zmieniają i zdrowieją ;)

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Dzisiaj taki luźniejszy post. Obserwuję moje włosy od dłuższego czasu i przechodziły one naprawdę spore metamorfozy. Chciałabym Wam dzisiaj pokrótce o tym napisać, ponieważ zauważyłam, że moje włosy znowu się zmieniają i warto moje Czytelniczki - oraz Czytelników o tym poinformować :)




A tak się zaczęło:
Najpierw, na samym początku pielęgnacji, moje włosy były naprawdę w złym stanie. Bardzoooo matowe, suche, zniszczone, połamane, końcówki, jak i całe włosy na długości wołały o pomstę do nieba. Praktycznie nic nie było w stanie ich obciążyć - maseczki mogłam kłaść łyżkami, tak samo oleje, a do mycia używałam balsamów do włosów, zamiast szamponu.  Chociaż lekki przyklapik od skóry głowy miałam zawsze, możecie zobaczyć - nieważny, czy myłam szamponem, czy maseczką :) Dopiero włosy od ucha wyglądały najgorzej, o końcówkach nie wspomnę. Tutaj 2010 rok.



Potem...
Potem zaczęłam je pielęgnować - mycie odżywkami, oleje, maseczki, stylizacja. Oleje praktycznie co mycie, bogate maseczki pod czepek również. Zaczęły się kręcić i w dotyku robiły się już przyjemniejsze. Ale ja tutaj młodo wyszłam, oczywiście bez makijażu, początek 2011 roku, a co tam, nie będę się zamazywać ;) Nadal potrafiły przyjąć sporo kosmetyków i olejów - łyżka-półtorej na taką długość szła jak nic.


Następnie...
Dalej pielęgnowane, zwłaszcza w ciąży odwdzięczały mi się coraz lepszy wyglądem, byłam z nich wtedy taka dumna, no i rosły jak szalone, czego nie mogę o nich powiedzieć teraz ;) Stosowałam nadal bogate olejowanie, bogate i cięższe maseczki, mycie balsamem. Ciężko było je obciążyć. Koniec roku 2011.

Potem katastrofa...
Tutaj omijam temat mojego półtorarocznego zaniedbania włosów po urodzeniu synka, taką niezbyt ciekawą historię mieliśmy ;) Przenosimy się do dalszych lat, kiedy znowu intensywnie dbałam ;) Stan wyjściowy w 2013 roku był taki jak poniżej. Ścięłam naprawdę dużo włosów, 20cm jak nic, ale były sztywne, matowe i suche - przez te półtora roku kilka razy widziały odżywkę, myłam je żelem pod prysznic, no cóż ;) Na zdjęciu akurat miały dobry włosowy dzień, ale największe zniszczenia po ścięciu zniknęły, to też miało duży wpływ.


Dalej...
Dalej pielęgnowane, zaczynały wyglądać dużo lepiej. Od czasu do czasu zdarzyło mi się obciążenie, co kiedyś było nie do pomyślenia. Częściej wprowadzałam też delikatny szampon obok maseczki myjącej.  Oleje z omega 9 w większej ilości zaczęły mnie obciążać, musiałam zredukować nakładaną ilość. Bogatsze maseczki dużo rzadziej, takie pod czepek dosłownie raz na tydzień, a nie co mycie, jak kiedyś ;) To był rok 2014. Moje włosy zmieniły wtedy swój stosunek do olejów - zaczęły tolerować te nasycone, od czasu do czasu.  Wcześniej wszystkie takie oleje matowiły i mocniej puszyły moje fale. Popełniłam jakoś wtedy wpis o spadku porowatości - KLIK.


Potem...
Potem dalej pielęgnowane, raz myte maseczką, raz delikatnym szamponem, częściej oczyszczałam. Zaczęłam ograniczać silikony i olejowanie, ponieważ dla moich włosów było to już za dużo ;) Zdarzało się coraz częściej obciążenie.


I wreszcie...
No i stało się - nadszedł rok 2016 i zbyt bogata pielęgnacja mi już tak nie służy :) Po silikonach i innych oblepiaczach muszę włosy oczyszczać praktycznie po 1-2 myciach, zatem coraz rzadziej używam takich kosmetyków. Częściej również używam zarówno delikatnych, jak i tych mocniejszych szamponów. Maseczką myję fale już właściwie od święta, a kiedyś było to moje podstawowe myjadło ;) Olejuję raz na tydzień, maksymalnie 2 razy, ale częściej raz. Oleju daję niecałą łyżeczkę, zwłaszcza jeśli to olej z przewagą kwasów omega 9. Bardziej służą mi nieco lżejsze produkty, a mocniej obciążają te, bez których kiedyś nie wyobrażałam sobie pielęgnacji. Nie ma szans, abym zastosowała już złożoną pielęgnację włosów, którą stosowałam w 2014 i 2015 roku - tutaj macie 3 posty na ten temat: KLIK. No i niestety włosy bardzo wolno mi teraz rosną, ale to już obserwowałam od kilku lat, a właściwie od wielkich stresów i 2012 roku. Nie wiem, czy doczekam kiedyś długości z 2011 roku ;)


Wiem, że częściej będę Wam teraz polecać nieco lżejsze produkty, ponieważ moje włosy nie potrzebują już tak mocno dociążenia, olejów i silikonów, jak jeszcze lata temu. W każdej jednak recenzji staram się pisać, na jakich włosach dany produkt ma szansę się spisać, czy jest bardziej lekki, czy ciężki. Miejcie jednak na uwadze to, że moja pielęgnacja jest już uboższa, niż kiedyś i nie potrzebuję tak ciężkich produktów ;)


Ciekawa jestem zmian i metamorfoz na Waszych włosach po latach pielęgnacji - udało Wam się obniżyć porowatość i uzdrowić włosy? :) Całuję :*

Kasia na fali po godzinach - nowa seria :)

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Tak tylko sobie piszę tutaj o włosach i włosach, a przecież nie samymi włosami człowiek żyje :) Mnóstwo razy prosiłyście mnie tutaj w komentarzach oraz e-mailach, aby pisała troszeczkę więcej o sobie. Co lubię czytać, jaki film oglądnę tego weekendu, co lubię zjeść, jaka jestem i ogólnie jak wygląda moja codzienność. Chcecie też częściej oglądać moje zwierzaki (króliczek Kasia oraz chomik Stefan) oraz synka, a za kilka miesięcy nawet dwóch ;) No po prostu chcecie mnie lepiej poznać, co jest dla mnie niezmiernie miłe i naprawdę wzruszam się zawsze, czytając takie prośby, a musicie wiedzieć, że wrażliwiec ze mnie wielki i wzruszam się stanowczo zbyt często :) Postanowiłam rozpocząć taki mały cykl pt. "Kasia na fali po godzinach". Dzięki takim postom będziecie mogli mnie właśnie lepiej poznać. Pojawią się pewnie jakieś przemyślenia, złote myśli czy zdjęcia z instagrama. Sama jeszcze do końca nie wiem, jak to będzie wyglądać, pewnie puszczę wodze fantazji i będzie ciekawie :) Z pewnością takie posty nie będą pojawiać się co chwila, chciałabym jednak, aby główną tematyką bloga nadal pozostała pielęgnacja i stylizacja włosów falowanych i kręconych oraz naturalna pielęgnacja. No to zaczynajmy, aż się denerwuję :D

Moje mieszkanko, do którego przeprowadziliśmy się w lipcu tego roku nie należy może do największych, jednak wiedziałam, że nie może w nim zabraknąć najważniejszego dla mnie mebla :) Płyty na te półeczki zamawiał i skręcał osobiście mój kochany Mąż. Wiedział, jak ważne są dla mnie książki, które pałętały się bez ładu i składu w całym domu. Teraz wszystko mam na swoim miejscu, a biblioteczka powoli się powiększa :)

Chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć o drugiej mojej pasji - obok włosów oczywiście - a mianowicie o rozwoju osobistym i książkach na ten temat :) Kilka lat temu byłam bardzo zakompleksioną dziewczyną, z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i niewielką pewnością siebie. Miałam też inne problemy, w tym zdrowotne. Pewnego dnia, kilka lat temu, zupełnie przypadkiem przeczytałam na internecie fragment książki Pani Beaty Pawlikowskiej. Przeczytałam go raz i drugi, po czym zdumiona stwierdziłam, że rozdział ten w 100% opowiada o mnie. I tak zaczęła się moja przygoda z Panią Beatą, którą pieszczotliwie nazywam moją Beatką, kiedy opowiadam o niej znajomym czy rodzinie ;) Ta wspaniała kobieta ma wielu zwolenników, a także przeciwników. Sama bardzo dużo jej zawdzięczam i bardzo cenię sobie jej osobę. A że czasem lubi się powtarzać w swoich książkach - mnie osobiście kompletnie to nie przeszkadza, ponieważ każdą z nich przeczytałam już po kilka razy, utrwalając sobie wszystko, co było tam napisane. Zawartość jednej z półek mówi sama za siebie - a idzie do mnie jeszcze pocztą jedna z jej najnowszych książek - "Wyszłam z niemocy i depresji - Ty też możesz". Kalendarz na 2017 rok oczywiście musi być, w 2016 również towarzyszyła mi moja ulubienica :) Książki z serii "W dżungli zdrowia" kupiłam z czystej sympatii do autorki, choć sama żywię się nieco inaczej, to jednak są to całkiem ciekawe pozycje ;) Cała kolorowa seria "W dżungli podświadomości" czytana była przeze mnie już dwa, jeśli nie trzy razy ;) Na początek pracy ze sobą polecam jednak najbardziej "W dżungli życia" oraz "W dżungli codzienności". Planetę dobrych myśli lubię sobie otworzyć co kilka dni, na którejś ze stron i przeczytać, co tam ciekawego jest. Wiem, że pewnie możecie pomyśleć, że wpadłam w jakąś Beatkomanię :D Może rzeczywiście tak jest, pewnie przez to, że moja przygoda z wewnętrzną przemianą zaczęła się właśnie od niej i mam do niej jakiś przeogromny sentyment, nic na to nie poradzę :)  Mogę jednak z pewnością być jej wdzięczna, ponieważ to właśnie Pani Beata uratowała mnie, moje życie i moją duszę - jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało :)


Ale spokojnie - mam też kilku innych, ulubionych autorów :) Po lewej stronie pieska widzicie twórczość Pani Louise Hay - kolejna wspaniała, ciepła kobieta. Jeśli czujecie się w życiu jakoś zakręceni, pogubieni i nie wiecie, co jest już prawdą, a co fikcją, polecam bardzo przeczytać książkę "Możesz uzdrowić swoje życie". Świetna jest również pozycja "Poznaj moc, która jest w Tobie". Reszta książek już mnie tak nie zachwyciła, acz czasem zaglądam do nich i czytam kilka przykładowych stron. Po prawej stronie mamy znaną chyba wszystkim "Potęgę Podświadomości". Początkowo podchodziłam do niej troszkę sceptycznie, autor jest bardzo religijny i pisze specyficznym językiem. Udało mi się jednak wyciągnąć z niej dla siebie wiele wartościowych rzeczy, chyba musiałam po czasie dojrzeć do tej lektury. Często do niej zaglądam i za każdym razem wyciągam dla siebie coś nowego i wartościowego. Dalej jest Pani Regina Brett - zaczęło się oczywiście od kultowej pozycji "Bóg nigdy nie mruga". Kolejne dwie książki kupiłam z czystej sympatii do autorki ;) Niebieska książka jest jednak najbliższa mojemu sercu. Jeśli jest mi troszkę źle i smutno albo po prostu mam sobie ochotę pomarudzić i ponarzekać (która z nas tak nie ma, przyznajcie się ;D), sięgam po którąś część, siadam, czytam kilka rozdziałów i prawie zawsze mi przechodzi ;) Miejmy na uwadze to, że autorka jest bardzo religijna, co części osób może przeszkadzać.  Są to zbiory bardzo wartościowych felietonów, warto przeczytać chociaż tą niebieską pozycję :) O rany, ile kurzu za tym psiakiem, teraz dopiero zauważyłam, no nic, idealnej pani domu to ze mnie nie będzie, ale co tam ;)


Czy warto czytać takie książki o życiu, samorozwoju, pozytywnym myśleniu i wewnętrznej przemianie? Moim zdaniem jak najbardziej tak, chociaż samo tylko czytanie  nie pomoże. Tutaj potrzebne są jeszcze ćwiczenia, takie jak afirmacje, zapiski w zeszycie, ćwiczenie wdzięczności, uczenie się miłości do siebie. Moja droga trwa już kilka lat, widzę ogromne efekty, które nie przychodziły jednak od razu - nie ma się co zrażać, to musi trochę potrwać :) Bardzo lubię także czytać bloga i słuchać audycji Michała Pasterskiego - bardzo polecam tam zaglądnąć w wolnej chwili, jeśli czujecie, że wszystko Was przytłacza, nie wiecie czego chcecie i macie ze sobą jakiś problem :)

Chyba zaraz skończę, bo zrobi mi się z tego posta tasiemiec, którego nikt nie będzie chciał czytać, a ja się tutaj tak produkuję ;) No, na koniec macie jeszcze Kasię - króliczka, który ma już prawie 10 lat, a ostatnio zrobiła się tak przytulaśna, że nie można wejść do pokoju i jej nie pogłaskać i nie przytulić. Kasia biega sobie wolno po pokoju Kubusia, pod biurkiem ma kuwetę, sianko i miseczki. Nic nie obgryza, wszystkie meble i dywan całe, no anioł a nie zwierzak ;)

No, a tutaj wycinek z naszego dnia - ja coś piszę albo czytam na komputerze, synek coś tworzy i bez przerwy do mnie gada, a Kasia mu pomaga ;);)


No, jest po północy, a ja właśnie skończyłam - też tak macie, że najlepiej Wam się myśli późną porą, kiedy jest cicho i wszyscy śpią? :) Całuję i napiszcie koniecznie, jak podoba Wam się nowa seria :):*

Zaraz Nowy Rok! :)

$
0
0
Kochani, jeszcze kilkanaście minut i Nowy 2017 Rok. U mnie fajerwerkowe szaleństwo powoli się zaczyna, muszę tylko dobudzić chłopaków, bo oboje zasnęli ;) Chciałabym jeszcze bardzo podziękować moim Kochanym Czytelnikom - ten rok był niejako przełomowym dla mojego bloga. Otworzyłam się przed Wami, pisałam bardzo regularnie, dostałam mnóstwo ciepłych słów i e-maili, w których chwaliliście moją pracę i dziękowaliście za pomoc i radę. Mam nawet specjalny dokument, do którego kopiuję sobie takie słowa, żeby mieć je w jednym miejscu. Bez Was to miejsce by nie istniało :) Mam nadzieję, że przyszły rok przyniesie mi jeszcze więcej wspaniałych Czytelników, a Ci stali oczywiście nadal będą tutaj ze mną :) Szczęśliwego Nowego Roku Kochani - pamiętajcie, żeby uśmiechać się i myśleć pozytywnie. Każda trudność jest po coś, każde trudniejsze doświadczenie jest lekcją - sama doświadczyłam tego w tym roku i jestem za te doświadczenia ogromnie wdzięczna - chociaż kosztowały mnie mnóstwo łez i bólu. Życzę Wam samych najpiękniejszych chwil w 2017 roku - jesteście najlepsi, nigdy się nie poddawajcie :):*




Kosmetyki dla włosów falowanych i kręconych - zestaw początkowy cz. I

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Jak tam się czujecie w Nowym Roku? Macie jakieś swoje postanowienia? Sama postanowiłam sobie postawić teraz dość realne cele - jestem w ciąży, za 4 miesiące na świecie pojawi się Maluszek, zatem moim głównym postanowieniem jest ... odpuścić sobie po urodzeniu Malucha. Co to znaczy? A no dbać o odpoczynek i przede wszystkim odpowiednie nawodnienie i najedzenie się ;) No i nie zapominać o starszym Synku i Mężu ;) Sprzątanie czy pisanie płatnych tekstów może poczekać. Na bloga oczywiście będę zaglądać i pisać, chociaż pewnie troszeczkę rzadziej. Nie chcę przede wszystkim popaść w perfekcjonizm - idealna mama, idealna pani domu, idealna bloggerka. A jak już wszystko sobie ogarnę, to wtedy można pomyśleć o czymś więcej. No, zboczyłam troszeczkę z tematu, ostatnio mi się to zdarza, ale wiem, że to lubicie ;) Dość często pytacie mnie o taki początkowy zestaw kosmetyków dla włosów falowanych i kręconych - począwszy od szamponów, przez maseczki, odżywki d/s oraz b/s, stylizatory i oleje. Postanowiłam napisać dla Was taki post, w części I będą to maseczki i odżywki do włosów. W części II szampony i stylizatory oraz oleje. Zaznaczę także, które kosmetyki są lżejsze, a które cięższe. Starałam się nie wybierać jakiś bardzo mocno ciężkich produktów, ponieważ takie lubią mocno osłabiać skręt. Jeśli coś jest cięższego - napisałam ;) No i nie piszę o kosmetykach rosyjskich czy tych trudniej dostępnych - nie każdy robi zakupy przez internet czy ma dostęp do drogerii z rosyjskimi pysznościami.  Zaczynamy, mam nadzieję, że post będzie przydatny dla osób, które dopiero co odkryły falowaną lub kręconą stronę swoich włosów :D

Odżywki i maski do włosów
*emolientowe:

Zacznijmy od znanych i przeważnie lubianych odżywek garnier - garniery znajdziemy wszędzie, na pewno w rossmannie, ale ogólnie widuję je niemalże w każdej drogerii. U góry lżejsza odżywka z olejem awokado i masłem karite, na dole nieco cięższe wersje z silikonem - oil repair 3 oraz goodbye damage. Wszystkie odżywki mają alkohol, ale dalej w składzie, miejmy to jednak na uwadze.

Garnier awokado i karite: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Elaeis Guineensis Oil/Palm Oil, Behentrimonium Chloride, Cl 15985/Yellow 6, Cl 19140/Yellow 5, Stearamidopropyl Dimethylamine, Chlorhe- xidine Dihydrochloride, Isopropyl Alcohol, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Citric Acid, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Hexyl Cinnamal, Glycerin, Parfum/Fragrance (FIL C166461/2).

Garnier oil repair 3: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Esters, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract, Olea Europaea Oil/Olive Fruit Oil, Trideceth-6, Chlorhexidine Digluconate, Limonene, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Citric Acid, Butylphenyl Methylpropional, Cetrimonium Chloride, Citrus Medica Limonum Peel Extract/Lemon Peel Extract, Hexyl Cinnamal, Parfum/Fragrance (FIL C169842/1).

Garnier goodbyea damage: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Esters, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract, Hydrolyzed Vegetable Protein PG-Propyl Silanetriol, Trideceth-6, Chlorhexidine Digluconate, Limonene, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alkohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Citric Acid, Butylphenyl Methylpropional, Cetrimonium Chloride, Citronellol, Citrus Medica Limonum Peel Extract/Lemon Peel Extract, Hexyl Cinnamal, Phyllanthus Emblica Fruit Extract, Parfum/Fragrance (Fil C158325/2).


Teraz czas na coś lżejszego - a mianowicie na emolientowe kallosy. Wszystkie z powyższych wersji silikony i jeden nawilżacz mają po zapachu, zatem można je nazwać praktycznie czysto emolientowymi. Maseczki te nie są ciężkie, powinny idealnie spisać się na cieńszych i delikatniejszych włosach.

Kallos multivitamin: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium ChloridePersea Gratissima Oil,Parfum, Citrus Lemon Extract, Citrus Sinensis Extract, Panax Ginseng roqt Extract, Citric Acid,Cyclopentasiloxane, Dimethiconol,Propylene Glycol, Niacynamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCL, Maltodextrin Sodium Starch, Ceterylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiasolinone, Methylisothiasolinone

Kallos blueberry: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil,ParfumVaccinium Myrtillus Extract,Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol,Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl,Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone

Kallos omega: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Parfum, Borago Officinalis Seed Oil, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol,Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone

Kallos cherry: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium ChloridePrunus Avium Seed Oil,Parfum, Citric Acid,Cyclopentasiloxane, Dimethiconol,Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone 


Lubicie zaglądać do sklepów Yves Rocher? Jeśli tak , to mogą Was zaciekawić dwie emolientowe odżywki - odbudowująca z olejkami oraz do włosów kręconych z baobabem. Obie miałam i bardzo przypadły mi do gustu. Wersja odbudowująca zawiera alkohol jeszcze przed zapachem, miejmy to na uwadze. Mnie jednak nie przesuszył, a ta do kręconych po zapachu ;)

Odżywka odbudowująca: aqua, cetyl alcohol, stearyl alcohol, behentrimonium chloride, jojoba oil, prunus amygdalcus oil, isopropyl alcoholsodium benzoate, parfum, guar hydroxypropyltrimonium chloride, citric acid, panthenol

Odżywka do włosów kręconych: Aqua, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Behenyl Alcohol, Behentrimonium ChloridePassiflora Edulis Seed Oil, Hydrolyzed Adansonia Digitata Extract, Polyquaternium-70 , Parfum, Polyquaternium-72, Sodium Benzoate, Citric Acid, PPG-3 Myristyl Ether, Isopropyl Alcohol, Dipropylene Glycol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Panthenol, Phenoxyetanol, Limonene, Carbomer


Bardzo ciekawą i emolientową pozycję posiada w swoim asortymencie biovax - maska z awokado i bambusem. Biovaxy można dostać w wielu miejscach, nie powinniście mieć problemu z tym, aby go znaleźć. U mnie osobiście się nie sprawdził, ale sporo osób go chwali.

AQUA PURIFICATA* • CETEARYL ALCOHOL • CETEARETH-20 • PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL* • BEHENTRIMONIUM CHLORIDE • BAMBUSA ARUNDINACEA ROOT EXTRACT* • BAMBUSA VULGARIS (LEAF/STEM) EXTRACT* • BAMBUSA VULGARIS SHOOT EXTRACT* • SILICA • HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL* • HYDROXYPROPYL STARCH PHOSPHATE • PROPYLENE GLYCOL DICAPRYLATE/DICAPRATE • BIS-(ISOSTEAROYL/OLEOYL ISOPROPYL) DIMONIUM METHOSULFATE • LACTIC ACID • PARFUM • BENZYL ALCOHOL • BHT • METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE • METHYLISOTHIAZOLINONE • ISOPROPYL ALCOHOL • C.I. 42090 • C.I. 19140


*nawilżające:

Isany zna chyba każda włosomaniaczka :) Są dostępne w każdym rossmannie, najbardziej popularne są trzy powyższe wersje. Mogą one być troszkę cięższe przez zawartość quaternium, miejmy to na uwadze :)

Isana pure locken: Aqua, Cetearyl Alcohol, Propylene Glycol, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Polyquaternium-44, Polyquaternium-16, Panthenol, Quartz Powder, Parfum, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Xanthan Gum, Citric Acid, Lactic Acid, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Ethylhexylglycerin, Isopropyl Alcohol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid

Isana repair nutrution: Aqua, Cetearyl Alcohol, Propylene Glycol, Behentrimonium Chloride, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Panthenol, Parfum, Stearamidopropyl Dimethylamine, Avena Strigosa Seed Extract, Lecithin, Glycerin, Citric Acid, Linalool, Isopropyl Alcohol, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.

Isana oil spulung: Aqua, Cetearyl Alcohol, Propylene Glycol, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Domestica Seed Oil, Panthenol, Parfum, Stearamidopropyl Dimethylamine, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Limonene, Isopropyl Alcohol, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid


Kolejne isany, te już są lekkie i bez silikonów, chociaż dalej mają trochę quaternium. Wersja czerwona ma przed zapachem alkohol. Nie używałam szczerze mówiąc żadnej z nich, nie wiem, jak się sprawują ;)

Isana intensiv pflege: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Quaternium-87, Panthenol, Niacinamide, Glutamic Acid, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Phenoxyethanol, Citric Acid

Isana color glanz: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Panthenol, Benzophenone-4, Quaternium-87, Behentrimonium Chloride, Isopropyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Niacinamide, Parfum, Citronellol, Phenoxyethanol, Citric Acid.


Produkty alterry zna chyba każdy :) Dostępne są w każdym rossmannie, pamiętajmy tylko, że obie pozycje wysoko mają alkohol, jednak mają również sporo odżywczych składników, wiele falowano i kręconowłosych sobie je ceni :)

Maska alterra z granatem: Aqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Sodium Lactate, Punica Granatum Seed Oil*, Butyrospermum Parkii Butter*, Carthamus Tinctorius Seed Oil*, Ricinus Communis Seed Oil*, Punica Granatum Fruit Extract*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Acacia Farnesiana Flower Extract*, Panthenol, Panthenyl Ethyl Ether, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Tocopherol, Helianthus Annus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**. *składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych, **pochodzące z naturalnych olejków eterycznych.

Alterra odżywka z granatem: Aqua, Alcohol*, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcolhol, Glycine Soja Oil*, Punica Granatum Seed Oil*, Ricinus Communis Seed Oil*, Punica Granatum Fruit Extract*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Acacia Farnesiana Flower Extract*, Lauroyl Sarcosine, Sodium Lactate, Hydroxyethylcellulose, Carthamus Tinctorius Seed Oil*, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**.


Maseczki biovax dostępne są w wersji saszetkowej w biedronkach i lidlach. Jeśli ktoś ma superpharm, może zakupić duże opakowanie ;) Lżejsze i nawilżające wersje to ta do suchych i zniszczonych, do włosów blond i do wypadających. Jeśli macie ochotę na coś cięższego, skuście się na wersję z trzema olejami.

Biovax do włosów suchych i zniszczonych: aqua, cetyl alcohol, cetearyl alcohol (and) ceteareth-20, cetrimonium chloride, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetylated lanolin, glycerin, lawsonia inermis extract, cinnamomum zeylanicum extract, mel (honey) extract, parfum, C.I. 16255, C.I. 42090, linalool, hexyl cinnamal, benzyl alcohol (and) methylchloroisothiazolinone (and) methylisothiazolinone, citric acid, potassium sorbate

Biovax do włosów blond: aqua, cetyl alcohol, cetearyl alcohol (and) ceteareth-20, cetrimonium chloride, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetylated lanolin, glycerin, lawsonia inermis extract, citrus medica limonum peel extract, mel (honey) extract, parfum, linalool, hexyl cinnamal, C.I. 19140, benzyl alcohol (and) methylchloroisothiazolinone (and) methylisothiazolinone, citric acid, potassium sorbate

Biovax do włosów ze skłonnością do wypadania: aqua, cetyl alcohol, cetearyl alcohol (and) ceteareth-20, cetrimonium chloride, aloe barbadensis leaf juice, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetylated lanolin, glycerin, lawsonia inermis extract, mel (honey) extract, parfum, benzyl alcohol (and) methylchloroisothiazolinone (and) methylisothiazolinone, citric acid, linalool, potassium sorbate, sodium benzoate, C.I. 42090


Jeśli macie dostęp do kallosów, a mam nadzieję, że macie, to bardzo polecam Wam wersje kallos aloe. Pamiętajcie, że to naprawdę lekki produkt, można do niego zawsze dokapać kilka kropel oleju ;) Kallosy są w hebe, chyba też w naturach i niektórych innych drogeriach.

Kallos aloe: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone


*proteinowe:

Zaczniemy od najlżejszych wersji - odżywki isany dostępne są w rossmannach. Nigdy im się jakoś specjalnie bliżej nie przyglądałam, wiem, jednak, że mają swoich zwolenników. No i są niedrogie i łatwo dostępne :) Powyżej dwie wersje - jedna z hydrolizowaną keratyną, druga z hydrolizowanymi proteinami pszenicy. Uwaga - obie zawierają alkohol przed zapachem.

Isana ansatz i spitzen: qua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Panthenol, Niacinamide, Hydrolyzed Keratin, Citrus Aurantifolia Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Aloe Barbadensis Extract, Behentrimonium Chloride, Isopropyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Quaternium-87, Glycerin, Cetearyl Glucoside, Xanthan Gum, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Parfum, Limonene, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Sodium Dehydroacetate, Citric Acid, Sodium Hydroxide.

Isana seiden glanz: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Quaternium-87, Panthenol, Niacinamide, Hydrolyzed Wheat Protein, Behentrimonium Chloride, Isopropyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Parfum, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Citric Acid.


Kallosy mogą być już troszeczkę cięższe, ale też nie jakoś bardzo. Dostępne w hebe, bodajże w naturach i niektórych innych drogeriach. Kallos keratin i milk - dwie wersje z proteinami przed zapachem, godne polecenia :) Jest jeszcze kallos latte i chocolate - ale one mają już proteiny po zapachu, czyli w śladowych ilościach.

Kallos keratin: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized KeratinCyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Kallos milk: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.


Są i znane oraz lubiane biovaxy :) Cięższa jest wersja z keratyną i jedwabiem, lżejsza latte z proteinami mlecznymi oraz ta do włosów ciemnych z jedwabiem  hydrolizowanym. Saszetki dostępne powinny być w biedronkach i lidlach, na pewno jest saszetkowa wersja z keratyną i jedwabiem. Reszta w superpharm :)

Biovax z keratyną i jedwabiem: aqua, cetyl alcohol, cetrimonium chloride, cetearyl alcohol (and) ceteareth-20, glycerin, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetylated lanolin, silk amino acids, hydrolyzed silk, hydrolyzed keratin, lawsonia inermis extract,  trimethylsilylamodimethicone (and) C11-15 pareth-5 (and) C11-15 pareth-9, parfum, citric acid, triethanolamine, methylisothiazolinone, phenoxyethanol (and) ethylhexylglycerin, benzyl salicylate, butylphenyl methylpropional, geraniol, hexyl cinnamal, limonene, linalool, potassium sorbate

Biovax latte: aqua, cetyl alcohol, cetrimonium chloride, cetearyl alcohol (and) ceteareth-20, hydrolyzed milk protein (and) lactose, amodimethicone, isopropyl myristate, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetylated lanolin, glycerin, lawsonia inermis extract, mel (honey) extract, guar hydroxypropyltrimonium chloride, parfum, benzyl alcohol (and) methylchloroisothiazolinone (and) methylisothiazolinone, citric acid, triethanolamine, hexyl cinnamal, potassium sorbate

Biovax do włosów ciemnych: aqua, cetyl alcohol, cetrimonium chloride, cetearyl alcohol  (and) ceteareth-20, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetylated lanolin, glycerin, lawsonia inermis extract, mel (honey) extract, hydrolyzed silk, polyquaternium-59 (and) butylene glycol, parfum, mica (and) titanium dioxide (and) iron oxides, fucus vesiculosus extract, sodium benzoate, potassium sorbate, benzyl alcohol (and) methylchloroisothiazolinone (and) methylisothiazolinone, citric acid, linalool, hexyl cinnamal


Warto na początek wybrać sobie po jednej odżywce emolientowej, nawilżającej i proteinowej, nie musimy oczywiście od razu rzucać się na wszystko ;) Powolutku będziemy sobie sprawdzać, co jak spisuje się na naszych włosach. Lata temu prawie zawsze na zakręconym wątku na wizażu zaczynało się od odżywki garnier awokado i karite, za nawilżacz brało się maskę albo odżywkę alterry, a z proteinówek - kallosa latte albo nieprodukowaną już odżywkę z proteinami artiste z natury ;) Chcecie w przyszłości wersję z mniej znanymi kosmetykami, np. rosyjskimi? :)

Na dzisiaj to wszystko, może jeszcze coś dopiszę, dajcie znać, jeśli macie jeszcze jakieś swoje łatwo dostępne typy, które spisały się dobrze na Waszych falach i lokach :) Nie wiem, czy łatwo dostać u Was np. ziaję? W następnym poście zamieszczę szampony, stylizatory i oleje. Całuję :*







Kosmetyki dla włosów falowanych i kręconych - zestaw początkowy cz. II

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Bardzo cieszy mnie to, że tak ciepło przyjęłyście pierwszą część cyklu, w której zamieściłam gotowe zestawy maseczek i odżywek dla włosów falowanych i kręconych. W dzisiejszym poście obejrzymy sobie stylizatory, szampony i oleje :)

Stylizatory:

W rossmannie dostępna jest ponoć taka biało-różowa seria do loków. Nie widziałam jej nawet wcześniej, ale może dlatego, że mój rossmann jest dość ubogi i wielu kosmetyków nie ma ;) Do stylizacji godny polecenia jest żel i krem, przyjrzyjmy się najpierw żelowi. Po wodzie dosłownie 1 polimer i zapach. Potem kolejne polimery, konserwanty, filtr UV, nawet jakiś nawilżacz się znajdzie. Na szarym końcu olejowe dobroci. Myślę, że warto się nim zainteresować, kosztuje poniżej 15zł, sama się skuszę :) Ponoć jest dość lekki, nie zostawia typowo polimerowego efektu. Co ważne - żel nie ma alkoholu, a takich żeli jest Ci u nas jak na lekarstwo ;) Na stronie rossmanna można poczytać sobie opinie o nim - KLIK.

INGREDIENTS: Aqua (Water), VA/Crotonates Copolymer, Parfum (Fragrance), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PVP, Aminomethyl Propanol, Carbomer, Phenoxyethanol, Polyquaternium-70, Imidazolidinyl Urea, Dipropylene Glycol, Panthenol, Benzophenone-4, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Citric Acid, Limnanthes Alba (Meadowfoam) Seed Oil, Moringa Oleifera Seed Oil, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Eugenol.


Zobaczmy teraz krem do loków - no, ten już jest droższy, kosztuje około 35 złotych z tego co widzę. Skład bardzo bogaty, podejrzewam, że dla moich włosów krem może być bardzo ciężki - polecam bardziej dla grubszych włosów. Choć to tylko moje podejrzenia, sama go nie testowałam. Skład bardzo ładny - po wodzie olej z pestek moreli, dalej gliceryna, silikon, emolient, parafina i kolejne emolienty, w tym olej moringa i z nasion meadowfoam. Plus za brak alkoholu. Opinie - TUTAJ.

INGREDIENTS: Aqua (Water), Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Glycerin, Dimethicone, Caprylic/Capric Triglyceride, Petrolatum, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Limnanthes Alba (Meadowfoam) Seed Oil, Moringa Oleifera Seed Oil, PEG-100 Stearate, Parfum (Fragrance), Carbomer, Polyquaternium-70, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Corn Starch, Xanthan Gum, Dipropylene Glycol, Sodium Hydroxide, Benzophenone-4, Disodium EDTA, Sodium Chloride, BHT, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Linalool, Alpha-isomethyl Ionone, Limonene, Eugenol.


Tutaj znany i przez wiele osób lubiany balsam do loków nivea flexible curls. Sama używałam go lata temu, jeszcze w starej wersji w pomarańczowej buteleczce. Wtedy go nawet lubiłam, ale wtedy moje włosy dużo bardziej tolerowały glicerynę ;) Można jednak się skusić, jeśli nie przepadamy za żelami do włosów. Uprzedzam, że gliceryna jest zaraz po wodzie. Balsam nie ma wielu polimerów. Dostaniemy go w wielu miejscach :)


Aqua, Glycerin, C12-15 Alkyl Benzoate, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, PVP, Cetyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Panthenol, Niacinamide, Sorbitan Stearate, Sodium Carbomer, Trisodium EDTA, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Benzethonium Chloride, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Linalool, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Amyl Cinnamal, Alphaisomethyl Ionooe Patfum.



Czas na piankę i krem do loków z serii isana pure locken. Krem wydaje się dość ciężki i z Waszych opowiadań wiem, że taki jest. Pianka to chyba nowość, w każdym razie ma niewiele opinii, ale nie ma alkoholu :) Jest taniutka, można spróbować, ja za piankami nie przepadam. No, krem przynajmniej glicerynę ma po zapachu :P Krem za dyszkę, pianka po 7zł. Oczywiście dostępne w rossmannie.

Krem: Aqua, Cetearyl Alcohol, Sorbitol, Isopropyl Palmitate, PVP, Glyceryl Stearate, Dicaprylyl Carbonate, Polyquaternium-44, Polyquaternium-16, Panthenol, Parfum, Glycerin, Quartz Powder, Sodium Laneth-40 Maleate/Styrene Sulfonate Copolymer, Sodium Cetearyl Sulfate, Xanthan Gum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Lactic Acid, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate.

Pianka: Aqua, Butane, Propane, VP/VA Copolymer, Polyquaternium-68, Cocamidopropyl Betaine, Panthenol, Ethylhexyl Salicylate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Linalool, Citronellol Hexyl Cinnamal, Limonene, Alpha-Isomethyl Ionone, Butylphenyl Methylpropional.



Na deser zostawiam sobie moje ulubione żele do włosów :) Mam te dwa od lewej. Czarno-pomarańczowy to naprawdę mega mocny zawodnik, trzeba go użyć dosłownie w ilości kilku groszków. Nie puszy mnie, glicerynę ma dalej w składzie. Od kilku dni używam też wersji czarno-zielonej. Tutaj gliceryna jest już wyżej i czasem chyba mnie puszy, ale jeszcze to sprawdzę. Jest słabszy, niż wersja power hold. Srebrnego jeszcze nie miałam. Nie wiem, czy teraz do składu nie dorzucili jakiegoś brzydkiego konserwantu w okolicach zapachu, przynajmniej w wersji max hold taki jest, a na stronie rossmanna jest jeszcze niezmieniony skład. Ale z tego co widzę, nie dodano alkoholu, a ten konserwant. Bądźcie jednak czujni, producent lubi czasem dodać do żelu alkohol i zmienić cichaczem skład, jak to było z moim ukochanym żelem isany :(

Syoss men power hold: Aqua, PVP, Acrylates/Hydroxyesters Acrylates Copolymer, Acrylates/Steareth-20 Methacrylate Crosspolymer, Aminomethyl Propanol, Phenoxyethanol, Panthenol, Glycerin, Propylene Glycol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Benzotriazolyl Dodecyl p-Cresol, Benzoic Acid, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Cl 60730.

Syoss max hold: Aqua, PVP, Acrylates/Steareth-20 Itaconate Copolymer, Glycerin, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Aminomethyl Propanol, Penthanol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, PPG-26-Buteth-26, Disodium EDTA, Methylisothiazolinone, Benzyl Alcohol.

Syoss invisible hold: Aqua, PVP, Acrylates/Hydroxyesters Acrylates Copolymer, Acrylates/Steareth-20 Methacrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Aminomethyl Propanol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Panthenol, Parfum, DMDM Hydantion, Glycerin, Benzotriazolyl Dodecyl p-Cresol, Benzoic Acid, Linalool, Sodium Benzoate, Limonene, Benzyl Alcohol, Citronellol, Geraniol, Cl 60730.


Nie mogę nie wspomnieć o starym i poczciwym żelu lnianym :) TUTAJ macie przepis i dokładny opis krok po kroku, jak go wykonać, opatrzony zdjęciami. Żel lniany może być dobrym stylizatorem na początek, chociaż nie podkreśla on bardzo mocno skrętu, ale można spróbować, ciężko z nim przesadzić ;)


Stylizatory dość okrojone, ponieważ masa produktów ma alkohol, a tego fale i loczki powinny w większych ilościach unikać.


Szampony:
Wybaczcie, że ja tak tylko z tym rossmannem, ale po prostu tą drogerię mam najbliżej i najlepiej orientuję się w tamtejszym asortymencie. Jeśli poszukujemy delikatnego myjadła na co dzień, polecam szampony babydream. Ogólnie u wielu fal i loczków lepiej spisuje się wersja z lewkiem, ale tą klasyczną z dzieciaczkiem też można wypróbować. Część lubi płyny do higieny intymnej facelle, u mnie jednak kompletnie się nie sprawdziły.

BD szampon z lewkiem: Aqua, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Coco-Sulfate, Parfum, Glyceryl Oleate, Coco-Glucoside, Polyquaternium-10, Sodium Lactate, Sodium Hydroxide, p-Anisic Acid, Triticum Vulgare Germ Extract, Lactic Acid.

BD szampon klasyczny: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Lactate, Triticum Vulgare Germ Extract, Panthenol, Glyceryl Caprylate, Lactic Acid, Chamomilla Recutita Flower Extract, Parfum.

Facelle płyn sensitive: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Glycerin, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sorbitol, Urea, Propylene Glycoc, Allantoin, C12-15 Alkyl Lactate, Parfum, Serine, Sodium Lactate, Butlene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Persea Gratissima Fruit Extract, Ethoxydiglycol, Bisabolol, Potassium Sorbate, Citric Acid.

Facelle płyn z aloesem: 
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Glycerin, Sodium Chloride, C12-13 Alkyl Lactate, Sorbitol, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Urea, Allantoin, Serine, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Sodium Lactate, Parfum, Sodium Benzoate.


Tutaj już typowe szampony oczyszczające. Nietrudno znaleźć szampony barwy, joanny. Chyba troszkę gorzej z ziają, ale też widywałam :) To mocne zdzieraki, nie każdy będzie mógł ich używać co każde mycie. Poniżej przykładowy skład joanny pokrzywowej:

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Soyamide DEA, Cocamidopropylamine Oxide, Sodium Laureth-5 Carboxylate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Urtica Dioica Leaf Extract, Propylene Glycol, Glycerin, Citric Acid, Disodium EDTA, Sodium Chloride, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI: 42090, CI: 47005.


Oleje:
Zaczniemy od znanego i przez wiele włosomaniaczek lubianego olejku na rozstępy dla mam, którego z powodzeniem możemy używać do włosów :) Moje oczywiście za nim nie przepadają, ale naprawdę warto spróbować, opinie ma bardzo dobre i pięknie pachnie - sama używam go teraz do ciążowych krągłości ;) W składzie olej sojowy, ze słodkich migdałów, słonecznikowy, jojoba i makadamia. Dostępny oczywiście w rossmannie.


Ooo, oliwkę hipp moje włosy już pokochały, chyba nawet nie pisałam o niej na blogu, a to duży błąd ;) W składzie jedynie olej słonecznikowy i migdałowy. W większych rossmannach jest, u mnie niestety nie.



Warto spróbować również olejków do masażu alterra, oczywiście dostępnych w rossmannie ;) To ciekawe kompozycje olejów, sama nie wiem, który jest najciekawszy, zecydujacie same :)

Migdały i papaja: Glycine Soja Oil*, Ricinus Communis Seed Oil*, Sesamum Indicum Seed Oil*, Olea Europaea Fruit Oil*, Persea Gratissima Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Simonsia Chinensis Seed Oil*, Triticum Vulgare Germ Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Helianthus Annuus Hybrid Oil*, Parfum**, Limonene**, Linalool**, Geraniol**, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Citral**, Helianthus Annuus Seed Oil, Carica Papaya Fruit Extract*, Tocopherol, Lecithin, Citronellol**, Farnesol**.

Limonka i oliwka: Helianthus Annuus Seed Oil*, Glycine Soja Oil*, Vitis Vinifera Seed Oil, Limonene**, Olea Europaea Fruit Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Parfum**, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citral**, Bisabolol, Citrus Aurantifolia Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Helianthus Annus Seed Oil, Citrus Nobilis Oil, Cananga Odorata Flower Oil,  Geraniol**, Lecithin, Linalool**, Citronellol**, Benzyl Benzoate**, Eugenol**, Benzyl Salicylate**, Tocopherol.

Brzoza i pomarańcza: Glycine Soja Oil*, Ricinus Comunis Seed Oil*, Helianthus Annuus Seed Oil*, Olea Europaea Fruit Oil*, Helianthus Anuus Hybrid Oil*, Persea Gratissima Oil*, Simmondsia Chinensis See Oil*, Limonene**, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Parfum**, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Hippophae Rhamnoides Oil*, Citrus Lemon Peel Oil, Actinidia Chinensis Seed Extract, Citrus Aurantifolia Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract*, Ruscus Aculeatus Root Extract*, Linalool**, Geraniol**, Tocopherol.





Najciemniej pod latarnią, jak to mówią, warto zatem zajrzeć również do lodówki :) Najczęściej mamy w niej oliwę z oliwek, olej rzepakowy, słonecznikowy, lniany albo z pestek winogron. Niekoniecznie z oleofarmu, chociaż bardzo lubię tę firmę ;) Oliwa z oliwek i rzepak to oleje z przewagą omega 9, mogą ciężej się zmywać. Słonecznik i winogrono - omega 6, a lniany - omega 3. Lniany spisuje się wspaniale na większości typów włosów ;)


Co jeszcze poleciłybyście początkującym właścicielkom fal i loczków, jeśli chodzi o stylizatory, szampony i oleje? :) Całuję :*

Pięć najpopularniejszych postów 2016 roku :)

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Lubię robić sobie czasem takie blogowe podsumowania, które również bardzo często obserwuję na Waszych blogach. Dzisiaj przychodzę z listą pięciu najpopularniejszych postów, które najchętniej czytaliście w minionym już 2016 roku :) Poprzednia edycja z 2015 roku znajduje się TUTAJ.





1. Spis nawilżających masek i odżywek do włosów - KLIK
Zupełnie jak w zeszłym roku - prym wiedzie spis nawilżających masek i odżywek do włosów. Coś czuję, że niedługo uzupełnię tę listę, żeby było jeszcze z czego wybierać, a mam już kilka nowych pozycji, zatem zaglądajcie regularnie :)



2. Moje ulubione maseczki nawilżające do włosów - KLIK
Nadal pozostajemy w temacie nawilżaczy - bardzo chętnie czytaliście o moich nawilżających typach :) Widzę teraz, jak ważna jest tematyka nawilżania włosów, postaram się poruszać ten temat jeszcze częściej :)



3. Oleje - dokładna zawartość procentowa poszczególnych kwasów tłuszczowych - KLIK
Oo, z tego postu, pochodzącego z 2013 roku jestem wybitnie dumna. W tabelce zamieściłam dokładną zawartość poszczególnych kwasów tłuszczowych w olejach, tym razem tych z przewagą omega 6. Zapraszam, jeśli ktoś ominął ten post :)




4. Kręcone problemy - O rany, mam fale, czyli od czego zacząć pielęgnację falowanych włosów - KLIK
Wiele z Was dowiaduje się, że ma fale lub loki i zupełnie nie wie, od czego zacząć. Napisany przeze mnie post z serii kręcone problemy powinien Wam pomóc, podlinkowałam tam wiele pomocnych wpisów ;)



5. Cięcie włosów falowanych i kręconych - jakie kształty miałam już na swojej głowie - KLIK
Bardzo chętnie czytaliście również o moich dotychczasowych cięciach włosów i kształtach, jakie miałam na swojej głowie - a troszkę tego było :) Post ze zdjęciami, może pomoże Wam podjąć decyzję, jak ściąć Wasze fale lub loczki :)


Ominął Was któryś post? :) Całuję :*

Jessicurl: Awe Inspiraling Spray - spray do reanimacji skrętu kolejnego dnia

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Pamiętacie jeszcze mój zestaw kosmetyków do włosów Jessicurl, który pokazywałam Wam w tym poście? :) Czas powoli popisać kilka recenzji. Nie wszystkie produkty niestety przypadły moim włosom do gustu, no ale jak ma się takie wybredniaki, jak ja, to czemu się dziwić ;) W dzisiejszym poście chciałabym Wam przedstawić produkt o wdzięcznej nazwie Awe Inspiraling Spray - a na nasze to taki ciekawy spray reanimujący skręt włosów drugiego czy trzeciego dnia, a także w ciągu dnia ;) Czy jednak moje fale się z nim polubiły? Przeczytajcie :)


Skład:
Skład jest bardzo ciekawy, chociaż dla mnie troszkę niepokojący - a wszystko oczywiście przez glicerynę :) Nie, żeby był to jakiś zły składnik, absolutnie nie. Stałe Czytelniczki jednak wiedzą, że moje włosy niestety gliceryny przeważnie nie znoszą - teraz nie mogłoby być inaczej ;) No to co my tutaj mamy? Po wodzie nawilżająca gliceryna, dalej tajemniczy siarczan magnezu - nie wiem, jaka jest jego funkcja w tego typu kosmetyku ;) Dalej sok z aloesy, olej jojoba, olejek eteryczny lawendowy, olejek ze słodkiej pomarańczy oraz grejfruta. Na końcu dwa konserwanty i dwie substancje zapachowe.

Konsystencja i zapach:
Wszystkie kosmetyki, które otrzymałam do testów mają lawendowo-cytrusową nutę. Wiem, że była jeszcze wersja bezzapachowa oraz tropikalna - coś z kokosem i wanilią chyba ;) Spray ma rzadką konsystencję, jak to spray ;) Kiedy jednak odrobinkę przelałam do słoiczka, na samej górze unosiły się drobinki oleju, pewnie to ta jojoba albo olejki eteryczne ;)

Działanie:
Na stronie producenta radzą, aby wstrząsnąć buteleczką i spryskać niewielką ilością suche włosy, następnie uformować od nowa fale/loki. Tak też robiłam :) Po wieczornym myciu, rankiem skręt niestety często nie prezentuje się tak dobrze, jak poprzedniego dnia i trzeba mu troszeczkę pomóc. Spray zastosowany w niewielkiej ilości na suche włosy faktycznie bardzo ładnie ten skręt ożywiał, falo-loczki od nowa zaczynały się kręcić  - i to całkiem mocno. Niestety, taki ładny efekt utrzymywał się dosłownie 2-3 godziny po wyschnięciu sprayu. Dalej gliceryna dawała już o sobie znać i fale stawały się matowe i mniej lub bardziej spuszone. U góry były nawet niewielkie odstające włoski, co chyba nigdy mi się nie zdarzało. Tak niestety działa na mnie gliceryna i nic na to nie poradzę ;) Próbowałam sprayu używać rankiem, ale na wcześniej zwilżone włosy - efekt ten sam. Nawet kilkukrotnie używałam go jako typowego stylizatora po umyciu, ugniatałam na nim włosy - po wyschnięciu dalej matowe i suche. Niestety nie jest to produkt dla mnie, ale spodziewałam się tego ;) Myślę jednak, że dla osób lubiących się z gliceryną - może spisać się rewelacyjnie do porannego odświeżenia skrętu. Wystarczy tylko kilka razy psiknąć po całych włosach, chwilkę ugnieść i zostawić do wyschnięcia - schnie dość szybko, my w tym czasie możemy zrobić sobie śniadanie czy się ubrać. Sama czasem używam go, kiedy nie wychodzę z domu ;) Kiedy jednak wychodzę i zależy mi na ładniejszych włosach, nadal stosuję niewielką ilość kremu boots - zobaczcie też mój post o reanimacji włosów następnego dnia - KLIK.

Przypominam, że jeszcze tylko do 8 stycznia możecie się zgłaszać do konkursu :) KLIK. Wyniki ogłoszę w ciągu kilku dni :)

Dostępność:
Bardzo żałuję, że kosmetyków tych nie można kupić w Polsce - bo jednak kilka perełek jest - niebawem o nich napiszę ;)  Wiem jednak, że czyta mnie sporo osób zza granicy, podam Wam zatem kilka przydatnych stron, gdzie można je nabyć ;)



Współpraca z Jessicurl



Robicie sobie takie reanimacyjne spraye na następny dzień? Co robicie z Waszymi falami/loczkami rankiem? :) Całuję:*

Magnez, niedobór magnezu - kąpiele, oliwka i suplementacja - moja historia

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Dzisiaj taki specjalny post, kompletnie nie związany z tematyką mojego bloga. Temat jest bardzo ważny, a sama mocno odczułam go na swojej skórze. Podobno większość z nas ma mniejsze lub większe niedobory magnezu - co jest bardzo możliwe. Kawa, alkohol, cukier i przetworzona żywność, a także stres i wieczny pośpiech pięknie go z nas wypłukują, a i nasza dieta często nie dostarcza nam odpowiedniej ilości magnezu. Również warzywa wyrastają w glebach ubogich w ten pierwiastek. A jak wygląda nasz codzienny tryb życia? Pośpiech, kawa, stres, kawa, impreza, alkohol ;) Albo pobudka nocna, karmienie, kawa, stres, pobudka, karmienie,  stres, kawa - to dla młodych i nieco starszych mam ;) Musimy mieć na uwadze to, że bardzo często niedobór magnezu nie wyjdzie nam w badaniach krwi - jak to było i w moim przypadku. Przyczyną jest to, że jedynie 1% magnezu jest przechowywany we krwi. Przeczytajcie, jak wyglądała moja historia z poważnym niedoborem magnezu i jak się skończyła ;) 



1. Moja krótka historia
Sama miałam naprawdę poważne niedobory tego pierwiastka. Po urodzeniu Kubusia miałam sporo stresów związanych ze stanem jego zdrowia, potem kilkuletnia, bardzo nieciekawa sytuacja rodzinna, nerwica, bardzo nieregularne posiłki i już wcześniejsze niedobory - to wszystko sprawiło, że byłam jak tykająca bomba zegarowa. Jakieś wieczne drgania powiek, wszystkich mięśni, jakby prądy w nogach, nie miałam sił na pół kilometrowy spacer, bardzo często miałam migreny, arytmię serca i byłam bardzo osłabiona. I to wszystko przy małym dziecku  - wyobraźcie sobie ;) Bardzo, ale to bardzo obniżyło to komfort mojego życia. Lekarze niestety nie potrafili mi pomóc, ale nauczyłam się już z doświadczenia, że będę musiała sobie pomóc sama, bo lekarz może sam nie wiedzieć, co mi jest - oczywiście nie przeczę, że mamy wspaniałych lekarzy o bogatej wiedzy, mi niestety nie dane jeszcze na takiego było trafić. Wierzę jednak, że to się zmieni ;) W wolnych chwilach wertowałam blogi, przyczyny szukałam oczywiście w odżywianiu i niedoborach - to one właśnie często są przyczyną wielu naszych schorzeń. Takim sposobem trafiłam na magnez, a konkretniej na problem z jego niedoborem. Oczywiście słyszałam już wcześniej o niedoborach tego pierwiastka, czasem nawet łykałam sobie jakiś tam magnez, nie myśląc w ogóle o tym, ile go brać i w jakiej powinien być formie, żeby przyswajać się jak najlepiej. Postanowiłam jednak rozpocząć prawdziwą suplementację. Chciałabym się z Wam podzielić teraz kilkoma bardzo przydatnymi linkami do innych blogów, które ogólnie traktują o zdrowym żywieniu i zdrowym stylu życia. To z tych właśnie miejsc czerpałam swoją wiedzę, zatem nie będę się tutaj mądrzyć o tym, co wyczytałam, ponieważ to nie moje dzieło :) Zatem oto linki, czerpcie pełnymi garściami, bo naprawdę warto :)



Linki pochodzą głównie z dwóch powyższych blogów - są one jednymi z moich ulubionych, choć z pewnością w wielu innych miejscach możecie znaleźć podobne informacje ;)

2. W jaki sposób sama stosuję magnez?
Obecnie kąpie się w magnezie, używam oliwki magnezowej (przepis w linkach powyżej) i suplementuję magnez doustnie ;) Kąpię się w siarczanie magnezu - do wanny wsypuję 1-2 szklanki, moczę się tak jakieś 20 minut. Zawsze robię sobie taką kąpiel po stresującym dniu, bardzo odpręża i bardzo mi pomaga. Ważne, żeby do wanny nie dodawać wtedy żadnych detergentów, umyć możemy się później ;) Kąpię się jakoś 1-2 razy w tygodniu - teraz mi tyle wystarczy :) Wybierzmy siarczan magnezu bez zanieczyszczeń, czyli czysty do analizy. A co z suplementacją? Codziennie suplementuję czysty cytrynian magnezu - można kupić w proszku albo w tabletkach, ja wybieram proszek, ponieważ jest bez sztucznych dodatków, takich jak antyzbrylacze i składniki otoczek. Ważne, żeby był on w czystej postaci, czyli czysty do analizy ;) Ile go teraz biorę? Dużo mniej, niż kiedyś ;) Rano w ciepłej wodzie rozpuszczam sobie bardzo płaską łyżeczkę, nawet niecałą, dodaję czasem troszkę soku z cytryny. Nie piję na raz, tylko popijam przez kilka godzin. Jeśli przesadzimy z dawką i wypijemy na raz za dużo, skończymy zwyczajnie w toalecie ;) Przy suplementacji dużych dawek magnezu ważny jest również wapń - czyli nie ma co przesadzać z wielkimi ilościami magnezu, jeśli w diecie jest mało wapnia. Sama teraz doustnie biorę dosłownie 300 mg magnezu, czyli nie jest to jakaś wielka ilość. Ale wiem, że są osoby, które biorą nawet 1000 mg, czyli 1g, wtedy pomyślałabym o wapniu, bo nadmiar magnezu jednak ma wpływ na zawartość wapnia. No i mam swoją oliwkę magnezową - można ją zrobić na bazie chlorku magnezu lub siarczanu magnezu - wszystko najlepiej czyste do analizy. Składnikami jest tylko woda i chlorek lub siarczan, przepis macie na pewno na akademii witalności, bodajże w tym drugim linku ;) Stosuję ją jako antyperspirant pod pachy, a także czasem smaruję całe nogi czy okolice krzyża - w ciąży czasem mnie pobolewa, zwłaszcza kiedy się czymś zdenerwuję ;)


3. Gdzie to wszystko kupić?
Osoby prowadzące powyższe blogi, do których zamieściłam linki, mają swoje sklepy internetowe - tam z pewnością znajdziecie różne formy magnezu, zarówno te do suplementacji, jak i do kąpieli. Może macie też blisko jakąś zielarnię - tam też powinny być. Można też na allegro, jeśli jest pewny sprzedawca. Sama blisko mam teraz hurtownię, gdzie zaopatruję się stacjonarnie w czysty siarczan i chlorek magnezu. 


4. Jak skończyła się moja historia?
Jesteście ciekawe, czy wszystkie te moje nieprzyjemne dolegliwości przeszły? Na szczęście tak :) Jeszcze przed zajściem w drugą ciążę wzięłam się porządnie za suplementację magnezu w taki sposób, jaki opisałam wyżej - czyli oliwka magnezowa, kąpiele w siarczanie magnezu (chociaż te dość rzadko, a szkoda) i suplementacja cytrynianu magnezu. Po jakiś 2 miesiącach zmiana cudowna - nic mi nie drga, nie bolą nogi, nie mam arytmii i duszności - no i dużo lepiej mi się myśli ;) Troszeczkę wróciło mi to na początku drugiej ciąży, gdzie wiadomo, że maleństwo potrzebowało też magnezu i pewnie brało sobie z mamy ;) Zwiększyłam dawkę i częściej się kąpałam - jak ręką odjął. Teraz jak tylko mam bardziej stresujący dzień, w głowie myśli kołaczą, nalewam wody, dosypuję magnezu, zapalam świeczkę, zamykam się w łazience i relaksuję :)

5. Magnez w diecie
Warto wprowadzić do diety produkty bogate w magnez :) Bogatymi  źródłem magnezu jest np. kasza gryczana, gorzka czekolada i ogólnie kakao, migdały, pestki dyni, orzechy laskowe, otręby pszenne, figi, daktyle. Czyli aż się prosi o poranną kaszę gryczaną z różnymi dodatkami :) 

6. Słowo na koniec
Wiadomo, że wiele osób boi się coś suplementować i nie chce tego robić - chociaż czasem jest taka konieczność. Na pewno jednak taka oliwka magnezowa czy kąpiele magnezowe nic złego nam nie zrobią, warto tylko zacząć od mniejszych ilości, czyli np. szklanki zamiast dwóch na wannę wody. Siarczan czy chlorek magnezu w kąpieli mogą lekko podrażniać skórę, chociaż mnie ani mojemu synkowi nic takiego się nie przydarzyło. W przypadku dzieciaczków warto na pewno zacząć od mniejszych ilości, nawet od kieliszka takiego od wina czy połowy szklanki. Więcej przeczytacie w powyższych linkach :) Powiem więcej - synek również co jakiś czas kąpie się w magnezie i codziennie mu go suplementuję - od tej pory jest  spokojniejszy (a mieliśmy z nim naprawdę spore problemy, o których nie chcę tutaj pisać), lepiej śpi i w ogóle wszystko jest lepiej ;) Oliwka magnezowa może podrażniać świeżo ogoloną skórę, lepiej uważajmy, jeśli dopiero co depilowałyśmy nogi czy pachy ;) Jeszcze jeśli chodzi o suplementy - w większości tych tanich i łatwo dostępnych występuje tlenek magnezu, często w śmiesznie małych dawkach. Tlenek magnezu ma to do siebie, że naprawdę słabo się wchłania i możemy nie odczuć żadnych korzyści z jego brania - wiem, bo próbowałam i brałam nawet kilka tabletek dziennie ;)


Czujecie, że możecie mieć niedobór magnezu? Suplementujecie się jakoś, czy stawiacie na brak używek, unikanie stresu i zdrową dietę? :) Całuję :*



Wyniki rozdania z kosmetykami Jessicurl :)

$
0
0
Witajcie Kochani :)
No powiem Wam, że ciężki dzień dziś miałam i już myślałam, że nie uda mi się zebrać wszystkich głosów i ogłosić wyników konkursu - a chodziło dokładnie o to rozdanie z kosmetykami Jessicurl :) Położyłam się po 23, tak leżę, leżę i nie mogę zasnąć - też tak macie, że po ciężkim dniu wbrew pozorom ciężej Wam zasnąć właśnie? No to wstaję, zapaliłam kominek, do miseczki olejek eteryczny pomarańczowy, meliska i do roboty - wybieramy zwycięzcę :) Podliczyłam głosy zarówno z facebooka, jak i z bloga. No i mamy Zakręconą Zwyciężczynię :)

Czarownicująca

Do zwyciężczyni już piszę wiadomość, ciekawa jestem, jak kosmetyki spiszą się na jej włosach :) Całuję Was i śpijcie dobrze :*

Jessicurl: Too Shea! Extra Moistrutizing Conditioner

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Kilka dni temu recenzowałam dla Was pierwszy z kosmetyków od Jessicurl, a dokładniej spray reanimacyjny o wdzięcznej nazwie Awe Inspiraling Spray ;) Recenzję możecie przeczytać sobie TUTAJ. Spray niestety nie zachwycił mnie zbyt mocno, a wszystko przez nieszczęsną glicerynę ;) Dzisiaj przybywam z recenzją bardzo ciekawej odżywki -Jessicurl: Too Shea! Extra Moistrutizing Conditioner. Nie powiem, miałam wobec niej pewne obawy - moje włosy swego czasu nie przepadały za masłem shea, odżywka ma w składzie również sporo ziółek, chociaż skład ogólnie ma bardzo mocno emolientowy i przeważają w niej właśnie emolienty, nie ziółka. Jesteście ciekawi, jak moje wybredne włosy zareagowały na tę odżywkę? :)


Skład:
Mamy tutaj morze emolientów i w dalszej części ziołowych ekstraktów, jest też jedna bardzo ciekawa proteina i jeden nawilżacz :) Zaraz po wodzie znajdziemy sporo emolientów, w tym emolient tłusty, masło shea, olej jojoba oraz olej awokado. Dalej antystatyk, nawilżający sok z aloesu, natłuszczająca lecytyna, hydrolizowana mąka owsiana i morze ekstraktów ziołowych: ze skrzypu polnego, mięty pieprzowej, rozmarynu, wawrzynu szlachetnego, bazylii pospolitej, pokrzywy zwyczajnej, łopianu większego, prawoślazu lekarskiego, lebiodki pospolitej, palczatki pogiętej, tymianku, szałwii lekarskiej. Dalej już substancje zapachowe i konserwanty.


Konsystencja i zapach:
Odżywka jest dość gęsta, aż mnie to zaskoczyło - pewnie przez sporą zawartość masła shea, które jak wiemy jest naprawdę gęste. Ma lekko kremowy kolor oraz ziołowy zapach - bardzo miły, dla wielbicielek ziółek ;) Odżywka bardzo dobrze trzyma się włosów i dobrze się rozsmarowuje.

Działanie:
Producent radzi, aby zaaplikować odżywkę na mokre włosy, na 3-5 minut. Sama najczęściej trzymałam ją od 5 do 10 minut, czasem pod samym ręcznikiem, czasem pod nagrzanym suszarką czepkiem - kiedy chciałam głębszego odżywienia. Powiem Wam, że niepotrzebnie się martwiłam o przesuszenie - mimo sporej zawartości ziółek, ale jednak dalej w składzie, bo za olejami, nawilżaczem i antystatykiem - odżywka absolutnie mnie nie przesuszyła. Zdarzało mi się nawet używać jej co mycie, a w takim przypadku z pewnością włosy miałabym suche i matowe, jeśli miałaby jakiś przesuszający potencjał ;) Bardzo ładnie podkreśla skręt, może przez tą hydrolizowaną mąkę owsianą? Traktowałam ją później już jako produkt lekko proteinowy i rzadziej stosowałam kosmetyki z keratyną,  co by się za mocno nie przesuszyć i nie przeproteinować. Too Shea! Extra Moistrutizing Conditioner bardzo ładnie wygładza i lekko nawilża moje włosy, no i robi je takie mięciutkie, bardzo przyjemne ;) Nałożona w rozsądnej ilości nie przetłuszcza i nie obciąża, chociaż raz dałam jej zbyt dużo i trzymałam zbyt długo pod czepkiem i ręcznikiem - wtedy miałam pod koniec dnia lekkie strączki i mały przyklap, ale naprawdę niewielki ;) Używam jej za każdym razem, kiedy chcę mieć ładnie dociążone, skręcone, mięciutkie i pogodoodporne fale - odżywka całkiem dobrze spisywała się w czasie ostatnich mrozów i nie przyczyniała się do puszenia, chociaż włosy i tak chowałam pod czapką i szalikiem ;) Jak widać, moje włosy coraz mocniej lubią masło shea, a kiedyś było to nie do pomyślenia. Ziółka w tak emolientowym towarzystwie nie zaszkodziły, acz moim zdaniem osoby, której nie tolerują żadnej ilości ziół w kosmetykach powinny mieć się na baczności ;)

No i są zdjęcia, niestety pogoda kompletnie nie sprzyja zdjęciom w naturalnym świetle :( Tutaj po moim standardowym zestawie - umyte szamponem ecolab, potem odżywka too shea, b/s kallos multivitamin i żel syoss men.

Dostępność:
Bardzo żałuję, że kosmetyków tych nie można kupić w Polsce - bo jednak kilka perełek jest - niebawem o nich napiszę ;)  Wiem jednak, że czyta mnie sporo osób zza granicy, podam Wam zatem kilka przydatnych stron, gdzie można je nabyć ;)


Współpraca z Jessicurl


Polecam się skusić, szkoda, że nie ma takich fajnych linii do włosów falowanych i kręconych u nas w Polsce, chyba że o czymś nie wiem? :) Macie swoją ulubioną odżywką dla fal i loków? Całuję :*

Jaki olej dla włosów wysokoporowatych?

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Bardzo, ale to bardzo często prosicie mnie, abym doradziła Wam, jaki olej będzie najlepszy dla Waszych włosów. To dla mnie dość ciężkie pytanie, chociaż zawsze próbuję coś doradzić, z doświadczenia własnego i moich Czytelniczek. Ostatnio meiluję z Wami coraz więcej i udało mi się wybrać trzy oleje, które najlepiej spisują się na Waszych wysokoporowatych włosach. No i jeszcze raz się powtórzę - to nie są pewniaki, na niektórych włosach mogą nie spisać się kompletnie, ale to właśnie te trzy oleje wymieniacie najczęściej jako te najlepsze. Ciekawi, co znajdzie się w tej trójcy? :)




1. Olej lniany
Bezapelacyjnie jako najlepszy wybrałyście olej lniany - wcale mnie to nie dziwi - sama ostatnimi czasy się nim zachwycam, mimo że nie mam już wysokiej porowatości. Żałuję nawet, że tak długo nie mogłam się do niego przekonać. Pamiętam, że na początku pielęgnacji kupiłam sobie w biedronce właśnie olej lniany. Ale wiecie, przechowywany w cieple, na półce zwyczajnie śmierdział, bo był zjełczały. Raz jeden nałożyłam go na włosy i tak się zraziłam, że ciężko było mi się potem do niego przekonać. Nie tak dawno znalazłam jednak blisko mojego miejsca zamieszkania hurtownię ze zdrową żywnością, tam przechowują olej lniany w lodówce i ma on krótką datę ważności - takim właśnie olejuję teraz włosy. Piję również łyżkę tego oleju dziennie razem z rodzinką - bogactwo kwasów omega 3 :) Nie podlinkuję Wam recenzji oleju lnianego, ponieważ jeszcze jej nie ma, w najbliższym czasie na pewno jednak o nim napiszę. Zachwycam się również olejkiem jedwabnym ecolab - pokazywałam go Wam już na moim instagramie. Jest on na bazie oleju lnianego, zatem wielbicielki lnu mogą się nim zainteresować :) Olej lniany bogaty jest w kwasy omega 3 oraz w mniejszej ilości - omega 6 oraz 9.



2. Olej z pestek moreli
Sama od siebie dość często polecałam Wam olej z pestek moreli - jako jeden z lepszych dla wysokiej porowatości. Mimo że przeważające w nim kwasy omega 9 mają jakąś tam zdolność do wnikania we włos, to olej ten przeważnie spisywał się bardzo dobrze, a tak przynajmniej mi mówiłyście :) Podobnie było z olejem z orzechów laskowych, chociaż ten jakoś tak częściej chyba Was puszył. O morelce pisałam już w TYM POŚCIE. Olej ten ma bardzo niewiele kwasów tłuszczowych nasyconych, przeważają w nim właśnie kwasy omega 9, jest również troszkę omega 6. Pachnie bardzo ładnie, tak orzechowo-migdałowo, oczywiście w wersji nierafinowanej :)

3. Olej awokado
A tutaj troszeczkę mnie zaskoczyłyście :) Sama pamiętam, jak przy początkowej, naprawdę wysokiej porowatości zupełnie się z awokado nie polubiłam. Puszył mnie, matowił. Teraz spisuje się świetnie, no ale teraz mam zdrowe włosy :) Bardzo jednak chwalicie jego działanie, zwłaszcza na suchych, zniszczonych, matowych i wysokoporowatych włosach. Uprzedzam jednak, że część włosów może puszyć, warto kupić sobie na początek mniejszą pojemność :) Przeważają w nim również kwasy omega 9, ma także nieco więcej kwasów nasyconych, niż morela. Moja recenzja z małym dopiskiem znajduje się TUTAJ. Zapach nierafinowanej wersji nie zachwyca, ale czego nie robi się dla pięknych włosów :D


Może Cię zainteresować:
Zajrzyjcie jeszcze do moich tabelek, może uda Wam się znaleźć coś podobnego do Waszych ulubieńców :) Mnie teraz bardzo kusi olejek kameliowy, tak podobny do lubianego orzecha laskowego czy pestek moreli :)




Zapraszam również na mojego instagrama:





Które oleje Twoje włosy lubią najbardziej? :) U mnie ostatnio bezsprzecznie króluje olej lniany oraz olejek jedwabny ecolab. Całuję :*

Delikatne szampony do codziennego stosowania - spis

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Większość włosomaniaczek szuka dla siebie idealnego, delikatnego szamponu, którego można używać na co dzień bez większej obawy o przesuszenie włosów. W taki delikatny szampon warto zaopatrzyć się przynajmniej na początku pielęgnacji, kiedy nasze włosy najczęściej są już suche, matowe i zniszczone - nie chcemy ich wówczas jeszcze mocniej przesuszać, a to może robić szampon z mocniejszymi detergentami. Chciałabym zrobić dzisiaj taki spis delikatniejszych szamponów, może znajdziecie coś dla siebie. Delikatne szampony - czas was poznać bliżej :)



1. Babydream
Zaczniemy od najpopularniejszych chyba, delikatnych szamponów dla dzieci babydream :) Podejrzewam, że niewiele jest włosomaniaczek, które nie przetestowały chociaż jednego z nich :) Sama na początku pielęgnacji testowałam wersję z bobasem, wtedy jeszcze z inną etykietką. Nie przepadam jednak za tym szamponem, dużo lepiej spisuje się u mnie babydream z lewkiem. Nie każde włosy i skóra głowy przepadają jednak za dziecięcymi szamponami - tutaj na pewno konieczne będzie częstsze oczyszczanie skalpu mocniejszym szamponem, czy wręcz peeling skóry głowy. Moje recenzje znajdują się TUTAJ oraz TUTAJ.

Szampon z bobasem: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Lactate, Triticum Vulgare Germ Extract, Panthenol, Glyceryl Caprylate, Lactic Acid, Chamomilla Recutita Flower Extract, Parfum.

Szampon z lewkiem: Aqua, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Coco-Sulfate, Parfum, Glyceryl Oleate, Coco-Glucoside, Polyquaternium-10, Sodium Lactate, Sodium Hydroxide, p-Anisic Acid, Triticum Vulgare Germ Extract, Lactic Acid.


2. Babydream i Babydream fur mama
Są osoby, u których nie sprawdził się szampon z bobasem, za to chwalą sobie żel do mycia z owym bobasem. U mnie również nie spisał się zbyt dobrze z tego co pamiętam, warto jednak się nim zainteresować. Właścicielki bardziej suchych fal i loczków mogą być zadowolone z płynu do kąpieli dla mam - ma bardzo bogaty i emolientowy skład, może służyć do mycia włosów, ale naprawdę, jeśli są suche i zniszczone. No i jeśli nasza skóra głowy lubi takie bogatsze myjadła ;)

Żel uniwersalny do mycia z bobasem: Aqua, Cocamidopropylbetaine, Lauryl Glucoside, Glyceryl Caprylate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Panthenol, Sodium Coco-Glucoside Tartrate, Sodium Hydroxide, Lactic Acid, p-Anisic Acid, Sodium Lactate, Triticum Vulgare Germ Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Parfum.

Płyn do kąpieli dla mam: Aqua, Sorbitol, Glycine Soja (Soybean) Oil, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Lactose, Whey Protein Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Xanthan Gum, Levulinic Acid, p-Anisic Acid, Tocopherol, Sodium Levulinate, Sodium Chloride, Citric Acid, Parfum.


3. Płyny facelle
Jeśli jeszcze pozostajemy w temacie rossmanna - sporo osób chwali płyny facelle. Jest jednak również grupa osób - w tym ja, którym owy płyn nie robi na głowie niczego dobrego ;) Zawsze można kupić go i używać zgodnie z przeznaczeniem, a spróbować umyć nim włosy dosłownie raz czy dwa razy i dowiedzieć się, jak na nas podziała. Moja recenzja - TUTAJ.

Facelle sensitive: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Glycerin, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sorbitol, Urea, Propylene Glycoc, Allantoin, C12-15 Alkyl Lactate, Parfum, Serine, Sodium Lactate, Butlene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Persea Gratissima Fruit Extract, Ethoxydiglycol, Bisabolol, Potassium Sorbate, Citric Acid.

Facelle aloe vera: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Glycerin, Sodium Chloride, C12-13 Alkyl Lactate, Sorbitol, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Urea, Allantoin, Serine, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Sodium Lactate, Parfum, Sodium Benzoate.

Facelle 50+: 
Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Sodium Lauroyl Sulfoacetate, Glycerin, Sorbitol, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Urea, Allantoin, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Glyceryl Laurate, Propylene Glycol, Parfum, Bisabolol, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Ethylhexylglycerin, Methylisothiazolinone, Linalool.


4. Szampon hipp
Swojego czasu sporo osób używało również dziecięcego szamponu hipp. Sama bardzo go lubię, chociaż teraz coraz ciężej mi go spotkać - jest u mnie jedynie w auchanie. Warto się nim zainteresować, chociaż co jakiś czas na pewno trzeba będzie użyć czegoś mocniejszego. Słyszałam również Wasze głosy, że na dłuższą metę hipp jakby obciąża i obkleja włosy. Mnie to nie spotkało, ale wspominam o tym ;) Sama używałam jeszcze wersji w różowej buteleczce, ale tę żółtą takżę stosowałam. Moja recenzja - TUTAJ.

Hipp: Aqua, Hydrogenated Starch Hydrolysate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Chloride, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Extract, Glycerin, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Tocopherol, Citric Acid, Lactic Acid, p-Anisic Acid, Parfum


5. Johnson's Baby płyn do ciała i włosów 3 w 1
Obiecuję, że to już chyba ostatni dziecięcy produkt, bo wiem, że wiele z Was takich typowo dziecięcych myjadeł nie lubi ;) Jest grono osób, które z powodzeniem używają płynu johnsona 3 w 1. Sama miałam małą buteleczkę, chyba taką 50ml, u mnie niestety nie spisał się dobrze, na włosach robił tak zwany efekt kaczuszki - za miękko, lekki puszek, za delikatnie. Ale można się nim zainteresować :)

Johnson's: Aqua, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Citric Acid, Arylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Chloride, Glyceryl Oleate, p-Anisic Acid, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Parfum.


6. Szampony ecolab
No - i tutaj robi się już ciekawie :) Sama ostatnimi czasy wolę typowe szampony dla dorosłych, ale z delikatnymi detergentami. Zakochana jestem od jakiś dwóch lat w szamponach ecolab. Obecnie używam już 2 buteleczki wersji do włosów przetłuszczających się, miałam również odżywczą oraz regenerującą - recenzja tej ostatniej TUTAJ. Jest jeszcze szampon wzmacniający i uspokajający - z pewnością będą moje. Szampony te oparte są na łagodnych detergentach, ale mają również sporo dobroci :)

Szampon normalizujący: Aqua, Camellia Sinensis Leaf Floral Water(biała herbata), Organic Cydonia Seed Extract(organiczna pigwa), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Cocamidopropyl Betaine, Organic Hamamelis Virginiana Leaf Extract(organiczny oczar wirginijski), Lauryl Glucoside,Coco Glucoside, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Extract(pomarańcza bergamotka), Verbena Officinalis Extract(werbena), Glycerin, Glycereth-2 Cocoate, Organic Zingiber Officinale Extract(organiczny imbir), Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, CI75810 

Szampon odżywczy:  Aqua, Triticum Vulgare Floral Water (woda pszeniczna), Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Coco Glucoside, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract (hibiscus), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Cananga Odorata Flower Oil (ylang ylang), Persea Americana Oil (olej avocado), Shea Butter Ethyl Esters (masło shea), Glycerin, Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Organic Triticum Vulgare Oil (organiczny olej z kiełków pszenicy), Glycereth-2 Cocoate, Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, CI75125, CI751790

Szampon regenerujący: Aqua, Hamamelis Virginiana Leaf Floral Water (woda oczarowa), Cocamidopropyl Betaine Lauryl Glucoside, Coco Glucoside, Euterpe Oleracea Extract (euterpa warzywna – jagody acai), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Glycerin, Organic Prunus Amygdalus Oil (organiczny olej ze słodkich migdałów), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Glycereth-2 Cocoate, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract 9(hibiscus), Organic Triticum Vulgare Oil (organiczny olej z kiełków pszenicy), Organic Vaccinium Macrocarpon Seed Oil (organiczny olej z nasion żurawiny), Argan Oil (olej arganowy), Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, CI75810

Szampon wzmacniający: Aqua, Zingiber Officinate Root Floral Water (woda imbirowa), Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Coco Glucoside, Organic Hamamelis Virginiana Leaf Extract(organiczny oczar wirginijski), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Simmondsia Chinensis Oil (olej jojoba), Hibiscus Extract (hibiscus), Organic Macadamia Integrifolia Seed Oil (olej makadamia), Shea Butter Ethyl Esters (masło shea), Glycerin, Organic Triticum Vulgare Oil(organiczny olej z kiełków pszenicy), Glycereth-2 Cocoate, Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.

Szampon uspokajający: Aqua, Centaurea Сyanus Floral Water (chaber), Aloe Barbadensis Leaf Extract(aloes), Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Coco Glucoside, Glycerin, Malva Sylvestris Extract(malwa), Hibiscus Sabdariffa Flower Extract(hibiscus), Simmondsia Chinensis Oil(olej jojoba), Glycereth-2 Cocoate, Triticum Vulgare Oil(olej z kiełków pszenicy), Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol


7. Szampony ecolab SPA
Bardzo, ale to bardzo kuszą mnie szampony ecolab z serii spa - z pewnością zaopatrzę się w jakiś :) Chyba nawet jakiś mignął mi w kosmyku :) Szampony te oparte są na łągodnych detergentach: Sodium Lauroyl Methyl Isethionate oraz cocamidopropyl betaine.

Szampon argan: Aqua, Acorus Calamus extract (ekstrakt z tataraku), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Organic Avocado extract (organiczny ekstrakt z awokado), Cocamidopropyl Betaine (z masła kokosowego)Argana Oil (olej arganowy)Aesculus Hippocastanus (ekstrakt z kasztana) Glycerin, Sodium Chloride, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, CI75125.

Szampon makadamia: Aqua, Hamamelis Virginiana extract (ekstrakt z oczaru wirgijskiego), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, OrganicSophora Japonica flower extract (organiczny ekstrakt z kwiatów sofory japońskiej), Cocamidopropyl Betaine (z masła kokosowego), Macadamia Oil (olej z makadamii), Aesculus Hippocastanus (ekstrakt z kasztanu), Glycerin, Sodium Chloride, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, CI16035.

Szampon karite:  Aqua, Salvia Officinalis extract (ekstrakt z szałwi), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Organic Ginkgo Biloba extract (organiczny ekstrakt z miłorzębu japońskiego), Cocamidopropyl Betaine (z masła kokosowego), Olus Oil (olej z masła shea karite), Aesculus Hippocastanus (ekstrakt z kasztanu), Glycerin, Sodium Chloride, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, CI20285.


8. Szampony Le Cafe De Beaute
Nie wiem, czy słyszałyście już o bardzo ciekawych szamponach le cafe de beaute. Można je dostać w sklepach z rosyjskimi kosmetykami. Mają piękne składy, na pewno skuszę się na jeden z nich :) Dalej, dalej w składzie jest SCS - sodium coco sulfate, nieco mocniejszy detergent, ale powinno go być naprawdę niewiele - a dobroci w szamponach mamy sporo :) Wcześniej są delikatniejsze detergenty i oleje.

Wersja lekkość i objętość: Aqua, Malva Sylvestris Flower Extract (ekstrakt malwy), Hamamelis Extract (ekstrakt oczaru wirginijskiego), Cocamidopropyl Betaine (z oleju kokosowego), Laureth-2, Decyl Glucoside, Coco Glucoside,  Triticum Vulgare (Wheat Germ) Oil (olej z kiełków pszenicy), Sodium Coco Sulfate (z oleju kokosowego), Glyceryl Oleate, Betain Natural Extract (ekstrakt z buraka cukrowego), Sodium Chloride, Glycerin, Hydrolyzed Wheat Protein (proteiny pszenicy), Perfume, Citric Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol

Wersja aktywny wzrost i blask: Aqua, Passiflora Extract (ekstrakt passiflory), Cocamidopropyl Betaine (z oleju kokosowego), Laureth-2, Decyl Glucoside, Coco Glucoside, Theobroma Cacao Butter (masło kakaowe), Vitis Vinifera (Grape Seed) Oil (olej z pestek winogron), Sodium Coco Sulfate (z oleju kokosowego), Glyceryl Oleate, Betain Natural Extract (ekstrakt z buraka cukrowego), Cananga (Ylang Ylang) Essential Oil (olej ylang ylang), Rosmarinus (Rosemary) Essential Oil (olej rozmarynowy), Sodium Chloride, Glycerin, Triticum Vulgare (Wheat Germ) Oil (olej z kiełków pszenicy), Perfume, Citric Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol

Wersja przeciw wypadaniu włosów: Aqua, Magnolia Extract (ekstrakt magnolii), Cocamidopropyl Betaine (z oleju kokosowego), Laureth-2, Decyl Glucoside, Coco Glucoside,  Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil (olej jojoba), Macadamia ternifolia (Macadamia) Oil (olej makadamia), Sodium Coco Sulfate (z oleju kokosowego), Glyceryl Oleate, Betain Natural Extract (ekstrakt buraka cukrowego), Sodium Chloride, Glycerin, Triticum Vulgare (Wheat Germ) Oil (olej z kiełków pszenicy), Perfume, Citric Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.


9. Szampony OMIA
Ciekawie wyglądają szampony OMIA - szkoda, że nigdzie ich nie widuję i również chyba tylko przez internet można je dorwać ;) Bardzo chwalę sobie maseczki do włosów tej firmy, szampony również prezentują się obiecująco. Szampony opierają się na kilku łągodnych detergentach, każdy ma również swój olej, zgodnie z nazwą. Oto składy:

Szampon arganowy: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Sarcosinate**, Sodium Myristoyl Sarcosinate**, Cocoglucoside**, Glyceryl Oleate**,Argania Spinosa Kernel Oil*, Linum Usitatissimum Seed Extract**, PCA**, Propanediol**, Guar hydroxypropyltrimonium Chloride, Glycerin*, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Citric Acid, Parfum

Szampon makadamia: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Sarcosinate**, Sodium Myristoyl Sarcosinate**, Cocoglucoside**, Glyceryl Oleate**, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Linum Usitatissimum Seed Extract**, Glycerin*, PCA**, Propanediol**, Guar hydroxypropyltrimonium Chloride, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Citric Acid, Parfum

Szampon lniany: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Sarcosinate**, Sodium Myristoyl Sarcosinate**, Cocoglucoside**, Glyceryl Oleate**,Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil*, Linum Usitatissimum Seed Extract**, PCA**, Propanediol**, Guar hydroxypropyltrimonium Chloride, Glycerin*, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Citric Acid, Parfum

Szampon aloesowy:Aqua, Cocamidopropyl Betaine, sodiul Lauroyl Sarcosinate**, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Caprylyl/Capryl Glucoside**, Cocoglucoside**, Glyceryl Oleate**, PCA**, Sodium Cocoyl Hydrolyzed Wheat Protein**, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Linum Usitatissimum Seed Extract**, Glyceryn*, Hydrolyzed Wheat Protein**, Tochopherol, Oleyl Alcohol**, Tatrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Citric Acid, Parfum


10. Szampony tołpa
Niedawno moją uwagę w rossmanie przyciągnęły szampony tołpa. Zerknęłam na skład i faktycznie - mają delikatne detergenty. Uprzedzam jednak z góry, że opinie na wizażu i KWC nie są najlepsze ;) Chociaż co włosy, to obyczaj prawda? :)

Szampon zwiększający objętość: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Cocoamphodiacetate, Cocamide DEA, Behentrimonium Chloride, Laureth-7 Citrate, Glycerin, Sodium Lactate, Peat Extract, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Acacia Concinna Fruit Extract, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Lactic Acid, Parfum, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol

Szampon odbudowujący: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Coco- amphodiacetate, Cocamide DEA, Bhentrimonium Chloride, Laureth-7 Citrate, Sodium LActate, Peat Extract, Avena Strigosa Seed Extract, Lecithin, Glycerin, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Lactic Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, Parfum, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol


11. Szampony Sylveco
Czekacie pewnie na polską markę Sylveco - zyskuje ona coraz większą sympatię i popularność, co wcale mnie nie dziwi ;) Delikatny jest balsam myjący oraz szampon odbudowujący. Oba produkty mają wielu zwolenników, u mnie jednak ani jeden ani drugi nie spisały się dobrze ;) Bardzo możliwe, że zawinił widniejący wysoko w składzie miód, moje fale za nim nie przepadają.

Balsam myjący: Aqua, Coco-Glucoside, Decyl Glucoside, Mel Extract, Cocamidopropyl Betaine, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Glyceryl Oletate, Lactic Acid, Betulin, Sodium Benzoate, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil.

Szampon odbudowujący: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Mel Extract, Coco-Glucoside, Panthenol, Hydrolyzed Oats, Hydrolyzed Wheat Protein, Cyamopsis Tetragonoloba Gum,Lactic Acid, Sodium Benzoate, Cymbopogon Schoenanthus Oil.



12. Szampon biolaven i sylveco dla dzieci
Dalej pozostajemy w temacie Sylveco :) Delikatny jest szampon biolaven, który jest marką sylveco. Jest również dziecięcy szampon i płyn do kąpieli. Nie używałam go, ale bardzo mnie kusi. Może kupię Kacperkowi, jak się urodzi, to napiszę Wam o nim coś więcej :) Recenzja biolavenu znajduje się TUTAJ.

Biolaven: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-glucoside, Vitis Vinifera Seed Oil, Panthenol, Hydrolyzed Oats, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum.

Sylveco dla dzieci: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glycerin, Panthenol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Urea, Salvia Sclarea Oil



13. Szampony Vianek
Marka Vianek także należy do Sylveco. Mam dla Was propozycję trzech szamponów, opartych na delikatnych detergentach i naturalnych składnikach, takich jak oleje czy ekstrakty oraz nawilżacze. Kusi mnie któryś z nich, może szampon nawilżający albo normalizujący? :)

Vianek nawilżający: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Glycerin, Taraxacum Officinale Root Extract, Panthenol, Glyceryl Laurate, Triticum Vulgare Germ Oil, Hydrolyzed Oats, Lactic Acid, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Glyceryl Oleate, Parfum, Sodium Benzoate.

Vianek odżywczy: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Glycerin, Mel Extract, Decyl Glucoside, Pulmonaria Officinalis Extract, Panthenol, Coco-Glucoside, Lecithin, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Glyceryl Oleate, Lactic Acid,Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Sodium Benzoate, Parfum.


Vianek normalizujący: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Urtica Dioica Leaf Extract, Panthenol, Lactic Acid, Olea Europaea Fruit Oil, Sodium Benzoate, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Parfum, Geraniol, Limonene, Linalool, Citral.


14. Szampony Orientana
Do tej pory gdzieś tam słyszałam o marce Orientana, nie przyjrzałam się jednak jej bliżej. Czytelniczka poleciła mi jednak ich szampony, składy są zachwycające! :)

Szampon imbir i trawa cytrynowa: Aqua, Lauryl Glucoside, Palm Kernel/Coco Glucoside, Emblica Officinalis Fruit Powder, Cocamidopropyl Betanine, Glyceryl Oleate, Sapindus Mukurossi Fruit Powder, Sodium Cocoyl Glutamate, Rosa Damascena Flower Oil, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sodium PCA, Hydrolyzed Wheat Protein, Oryza Sativa Bran Oil, Acacia Concinna Fruit Powder, Symplocos Racemosa Bark Extract, Sepicontrol A5, Polyquaternium 10, Cymbopogon Schoenanthus, Oramix Ns, Hydrolyzed Sweet Almond Protein, Menthol, Xanthan Gum, Zingiber Officinale Oil, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Szampon jaśmin i migdałecznik: Aqua, Lauryl Glucoside, Palm Kernel/Coco Glucoside, Cocamidopropyl Betanine, Sodium Cocoyl Glutamate, Glycerin, Jasminum Officinale Extract, Emblica Officinalis Fruit Powder, Sapindus Mukurossi Fruit Powder, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glyceryl Oleate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Sodium PCA, Rosa Damascena Flower Water, Hydrolyzed Wheat Protein, Terminalia Ballerica Fruit Extract, Oryza Sativa Bran Oil, Acacia Concinna Fruit Powder, Symplocos Racemosa Bark Extract, Zinc PCA, Polyquaternium 10, Panthenol, Decyl Glucoside, Camellia Sinensis Seed Oil, Hydrolyzed Sweet Almond Protein, Xanthan Gum, Jasminum Sambac Flower Extract, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate


Szampon neem i zielona herbata: Aqua, Lauryl Glucoside, Palm Kernel/Coco Glucoside, Cocamidopropyl Betanine, Sodium Cocoyl Glutamate, Sapindus Mukurossi Fruit Powder, Melia Azadirachta Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Calendula Officinalis Extract, Terminalia Bellerica Fruit Extract, Glyceryl Oleate, Emblica Officinalis Fruit Powder, Sodium PCA, Hydrolyzed Wheat Protein, Symplocos Racemosa Bark Extract, Acacia Concinna Fruit Powder, Ocimum Basilicum Herb Extract, Oryza Sativa Bran Oil, Zinc PCA, Polyquaternium 10, Decyl Glucoside, Hydrolyzed Sweet Almond Protein, Xanthan Gum, Tea Tree Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate


Podejrzewam, że z pewnością nie wyczerpałam tematu i są jakieś inne delikatne szampony i myjadła, o których nie napisałam ;) Możecie dać mi znać, które to, jeśli znajdę skład, to uzupełnię spis, żeby było to takie małe kompendium na temat delikatnych szamponów :)

Macie swój ulubiony delikatniejszy szampon, czy stawiacie na SLS-iaki? :) Całuję :*

Ecolab - szampon normalizujący do włosów przetłuszczających się - szampon idealny?

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Mam dla Was kilka zaległych recenzji, porobiłam zdjęcia, czas się wreszcie z nimi rozprawić, bo nie lubię, jak coś tak wisi nade mną ;) Pytałam Was niedawno, o którym produkcie marki ecolab chcecie przeczytać najpierw - wybrałyście szampon normalizujący do włosów przetłuszczających się. Przybywam zatem z recenzją. Produkty ecolab stają się coraz bardziej lubiane i popularne, wszystko przez piękne składy :) Szamponem jestem zachwycona i muszę go mianować idealnym, delikatnym szamponem do codziennego stosowania - przynajmniej w moim przypadku. Zapraszam na recenzję :)

Skład:
Szampon oparty jest na samych łagodnych detergentach i kilku ekstraktach, które jak podejrzewam mają za zadanie ograniczać przetłuszczanie skóry głowy. Zaraz po wodzie widzimy hydrolat z białej herbaty, dalej ekstrakt z pigwy, dwa delikatne detergenty, ekstrakt z oczaru wirginijskiego, kolejne dwa łagodne detergenty, ekstrakt z pomarańczy bergamotki i ekstrakt z werbeny. Następnie nawilżająca gliceryna (uff, jak dobrze, że jest dalej w składzie) oraz ekstrakt z imbiru. Dalej już zapach, konserwanty.

Aqua, Camellia Sinensis Leaf Floral Water(biała herbata), Organic Cydonia Seed Extract(organiczna pigwa), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Cocamidopropyl Betaine,Organic Hamamelis Virginiana Leaf Extract(organiczny oczar wirginijski),Lauryl Glucoside,Coco Glucoside, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Extract(pomarańcza bergamotka), Verbena Officinalis Extract(werbena),Glycerin, Glycereth-2 Cocoate, Organic Zingiber Officinale Extract(organiczny imbir), Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, CI75810 



Konsystencja i zapach:
Szampon normalizujący do włosów przetłuszczających się ecolab - pachnie pięknie ;) Wąchałam już wszystkie ecolaby i ten naprawdę mnie zauroczył, wyczuwam tutaj wyraźnie słodki zapach pigwy, można się zachwycić. Jest również nutka werbeny i imbiru, tak przynajmniej twierdzi mój obecnie bardzo wrażliwy na zapachy nos :) Konsystencja jest średnio gęsta, taka glutkowata, dość sporo schodzi jak na jedno mycie, podejrzewam, że właśnie przez tą konsystencję.

Działanie:
Napiszę od razu - szamponem jestem zachwycona! :) Z początku troszeczkę obawiałam się tych roślinnych ekstraktów - jednak inne ecolaby mają w składzie jakiś olej i jakby mniej tych ziółek, a tutaj same zioła praktycznie i łagodne detergenty. Czytałam jednak u kogoś recenzję owego szamponu i ten ktoś napisał, że pachnie on pigwą - no i przepadłam, musiałam go kupić, co okazało się strzałem w 10! :) Jak wiecie, miewam problem z małym przyklapem przy skórze głowy. Nie jest to jakiś wielki przyklap, ale lubię, jak moje włosy są bardziej uniesione u nasady. Ecolab świetnie wypełnia to zadanie - włosy przy skórze głowy są mięciutkie, lekko uniesione, bardzo ładnie to wygląda. Dodatkowo szampon naprawdę przedłuża świeżość skóry głowy. Normalnie muszę myć włosy co 2 dni, tutaj jestem w stanie przetrzymać je do 3 dni, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zapytacie pewnie - no tak, ale włosy na długości pewnie cierpią przez taką ilość ziółek. Otóż nie - włosy na długości są mięciutkie, miłe w dotyku i całkiem fajne. Oczywiście praktycznie zawsze nakładam na nie jakąś maskę lub odżywkę, ale kilka razy zdarzyło mi się je umyć samym szamponem - naprawdę były przyjemne w dotyku i bardzo miłe, to aż dziwne ;) Szampon ecolab nie podrażnia mojej skóry głowy. Teraz jest ona dużo mniej wrażliwa niż kiedyś, pomogły mieszanki wody z octem jabłkowym ;) Szampon jest teraz moim ulubionym, codziennym szamponem. Potrafię używać go bez przerwy, co jakiś czas włączając jedynie coś mocniej oczyszczającego. Ta wersja ecolabu jest nieco lżejsza od ecolabu regenerującego - tamten wręcz włosy lekko odżywiał, w składzie ma kilka olejów.




Może Cię zainteresować:
Delikatne szampony do codziennego stosowania - spis


Ciekawa jestem, czy stosowałyście już szampony ecolab? Macie swój idealny szampon do codziennego stosowania? :) Całuję :*

Włosy w grudniu 2016r.

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Zauważyłam, że nie zdążyłam zrobić jeszcze grudniowej aktualizacji włosów. Ale nic straconego, już wszystko nadrabiamy ;) W grudniu nie miałam z włosami większych problemów - mimo zimy i średniej pogody. Odkąd moje włosy stały się jeszcze zdrowsze - przeczytajcie KLIK KLIK, rzadko miewam naprawdę złe włosowe dni. Nie sądziłam, że taki czas kiedyś nadejdzie ;) Musiało minąć jednak jakieś 4-5 lat porządnej pielęgnacji, żeby dotrzeć do takiego momentu. No, ale zacznijmy już tę aktualizację :)


Olejowanie:
Grudzień obfitował głównie w dwa oleje - olej lniany oraz olejek jedwabny ecolab, oparty właśnie na olejku lnianym. Olej lniany okazał się bardzo odżywczym i wygładzającym produktem, muszę Wam o nim koniecznie napisać, rozumiem już Wasze zachwyty :) Używam tylko takiego nierafinowanego, z krótką datą ważności :)


Mycie:
Do mycia używałam głównie 3 produktów - najczęściej szamponu ecolab z pigwą, od czasu do czasu szamponu jessicurl (szykuję Wam recenzję, delikatny, ale zbyt często stosowany lekko mnie obciąża) oraz do oczyszczania - szamponu barwy z czarną rzepą. Pewnie dziwicie się, czemu nie ma tutaj już żadnej maseczki myjącej - bardzo rzadko myję już maską, zbyt mocno spadła mi porowatość :) 

Odżywianie:
Jeśli chodzi o maski i odżywki, tutaj bardzo różnorodnie :) Intensywnie testuję obie odżywki jessicurl - o jednej z masłem shea i ziółkami już Wam pisałam TUTAJ, jest jeszcze druga z kokosem i ziołami. Traktuję je jako produkty lekko proteinowe - w składzie znajduje się hydrolizowana mąka owsiana. Emolientów dostarczał mi balsam planeta organica afryka z masłem mango - cudnie pachnie, bardzo fajnie działa, choć bardziej go polecam dla zdrowych włosów. Mocniej odżywczy i dociążający jest balsam arganowy. Często stosowałam nawilżające produkty z panthenolem - maskę ziaja z olejem arganowym i tsubaki, mój hit 2016 roku, a także odżywkę faith in nature z olejem jojoba. Skończyłam odżywkę codzienna pielęgnacja, również od ziaji, recenzja jest TUTAJ :) Bez spłukiwania - oczywiście lekko rozwodniony kallos multivitamin, czasem również wyżej wymieniona faith in nature. 

Stylizacja:
Testuję  różne stylizatory - kiedy wychodzę i zależy mi na ładnym i trwałym skręcie, zawsze stosuję nadal ukochany żel syoss men power hold - dzisiaj nawet kupiłam nową tubkę, coby mi go nie zabrakło :) Próbuję również jego brata, syoss max hold, o dokładnie TEN. Nie polubię go jednak raczej tak bardzo, jak mojego ulubieńca, niebawem zrobię recenzję. Od czasu do czasu stosuję stylizatory jessicurl - o płynie do reanimacji już Wam pisałam - niestety słabo się polubiliśmy - KLIK. Lepiej spisuje się płyn do stylizacji gelebration spray, za jakiś czas postaram się wyskrobać recenzję. Jego jednak najczęściej używam, jak nie wychodzę z domu - słabo podkreśla mi skręt, ale robi całkiem miłe, mięciutkie fale. Jest jeszcze żel i krem jessicurl - o nich również za jakiś czas, nic jednak nie przebije mojego syossa :)

Końcówki:
Oczywiście zapominam, chyba że wychodziłam na te wielkie mrozy, to na końcówkach lądował olejek jessicurl - mieszanka awokado, jojoby i kokosa - bardzo przyjemna :) Silikony lubią mi już włosy obciążać, czasem uda mi się nałożyć malutką ilość, ale częściej robią strączki, no cóż.




Czas na zdjęcia :) Tutaj już mniej dociążone i lżejsze, po żelu do stylizacji jessicurl, wolę, jak są bardziej mięsiste i zbite ;)

Jest i zdjęcie w naturalnym świetle, specjalnie dla Ani :) :* Odrost woła o pomstę do nieba, kolorek też mało żywy, ostatnia henna była chyba z 2 miesiące temu, ale już mi idzie nowa, wybaczcie ;)

I jeszcze jedno, takie samo, ale z lampą :) 



Jak Wasze włosy miewały się w grudniu? Znalazłyście jakieś fajne, nowe maseczki albo odżywki? :) Całuję :*

Ziaja - odżywka codzienna pielęgnacja, serum antycellulitowe i limonkowy żel pod prysznic - recenzje część I

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Pisałam Wam jakiś czas temu o mojej współpracy ze sklepem internetowym Ziaja - KLIK KLIK. Wybrałam sobie do testów kilka produktów, teraz żałuję, że dosłownie jeden typowo do włosów.  No ale mądry Polak po szkodzie, na pewno dane mi będzie jeszcze kiedyś coś przetestować, zwłaszcza, że ostatnimi czasy pokochałam jedną z ziajowych maseczek, którą kupiłam sobie już sama - pamiętacie moją recenzję ziaji z olejem arganowym i tsubaki? :) Kusi mnie jej kaszmirowa siostra :) Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić recenzje trzech z sześciu kosmetyków, jakie miałam przyjemność stosować w ostatnich miesiącach, zapraszam :)


Zaczniemy od najlepszego produktu :) Obawiałam się odżywek do włosów ziaji - nie pytajcie czemu, sama nie wiem. Jakoś tak od początku byłam uprzedzona, może to przez tę parafinę, która lata temu bardzo mi nie służyła. Teraz postanowiłam jednak zaryzykować - i absolutnie nie żałuję :) Jest to odżywka, której można używać zarówno bez spłukiwania, jak i do spłukiwania. Kilka razy zastosowałam ją jako typową b/skę - niestety moje włosy lekko obciąża, nawet użyta w niewielkiej ilości, takie to mam już je zdrowe :) Wiem jednak, że wiele kręconowłosych używa ich właśnie b/s. Bardzo przypadła mi za to do gustu w wersji ze spłukiwaniem. Przede wszystkim pięknie skręca włosy - może przez znajdujące się w składzie nawilżacze. Bardzo dobrze spisuje się nawet w niekorzystny punkt rosy, parafina, silikony i emolienty jednak pełnią swoje ochronne zadanie. Odżywka nadbudowuje się na moich włosach, po kilku użyciach muszę je oczyścić. Ostatnio jednak częściej sięgam po mocniejsze szampony, zatem nie jest to dla mnie już problemem. Fale są po niej nawilżone, dociążone, po prostu bardzo ładne :) Ziaja pachnie bardzo ładnie, ma niezbyt gęstą konsystencję. Pełna recenzja znajduje się TUTAJ.


Dla zainteresowanych jeszcze raz skład - mocno emolientowy, jest też kilka nawilżaczy - na szczęści e nie ma gliceryny sasasa ;) Wygląda na to, że jeśli coś nie ma gliceryny, to już 50% szansy, że się u mnie sprawdzi, no cóż ;)


Noo, w ciąży zawsze moje ciało lubi łapać trochę wody i nie jest tak jędrne, cóż zrobić, taka natura ;) Skusiłam się zatem na serum ekspresowe od ziaji z serii multimodeling - bardzo lubiłam takie serum ziaja rebuild w czarnej tubie, o TO dokładnie. Opinie na KWC mówiły same za siebie ;) Tym razem jednak skusiłam się na produkt z nowej serii multimodeling. Od razu napiszę, że nie jest to zły produkt, ale nie działa jednak tak ładnie, jak to stare rebuild. Multimodeling nawet całkiem dobrze radzi sobie z ujędrnieniem i napięciem skóry, chociaż efekty nie są aż tak spektakularne, jak po ziaji rebuild. Są jednak widoczne ;) Produkt na pewno w magiczny sposób nie sprawi, że tu i ówdzie ubędzie nam po kilka centymetrów, ale na to nawet nie liczyłam. Co ważne - serum lekko wysusza moją skórę, konieczne jest stosowanie nawilżającego balsamu, masła czy mleczka. Ziaja pachnie całkiem ładnie, ciężko mi określić, czym dokładnie, ale lubię ten zapach, nie jest nachalny. Konsystencja w sam raz, raczej z tych nieco gęstszych. Nie trzeba wiele na jedną aplikację. Serum najlepiej działało chyba na moje uda i łydki, tak mi się nazbierało troszkę wody. Skończyłam je już i od jakiegoś czasu nie stosuję i już widzę różnicę w gorszym wyglądzie nóg, muszę znowu sprawić sobie coś ujędrniającego ;)


Jest i skład. Dość wysoko widzimy aktywne składniki - wiele ekstraktów, jest też masło shea czy kofeina - duży plus ;) Byłoby idealnie, jakby nie było tych parabenów, ziajo, spełnij moją prośbę ;)


Na koniec produkt, który zachwycił mnie najmniej - mowa o limonkowym żelu pod prysznic. Żałuję teraz, że nie wybrałam mydełka pod prysznic z serii cupuacu, zapach całej tej serii po prostu mnie zauroczył, może dane mi będzie jeszcze kiedyś go użyć ;) No ale co z tą limonką? A no to, że naprawdę ciężko jest uzyskać ładny, świeży, cytrynowy zapach w kosmetyku. Często kojarzy on nam się z płynem do mycia naczyń. Tutaj nie jest tak źle, zapach nawet mnie nie odstraszył jakoś szczególnie. Żel jednak sam w sobie nie zachwyca - ot pachnie, myje, jakoś specjalnie nie wysusza. Dużo bardziej wolę te kremowe, duże mydła pod prysznic - tam już jest inna konsystencja, inny zapach, inne działanie i nawet lekkie zmiękczanie oraz nawilżenie skóry. Tutaj takie zwykłe myjadło - szału nie zrobiło, krzywdy też nie ;) No i ma tylko 270ml, a nie jak mydełka - 500 ;)


Dla zainteresowanych jeszcze skład. Słabsze i mocniejsze detergenty, wrażliwe skóry może wysuszać. Jest jednak nawilżająca gliceryna i panthenol, to może nie będzie tak źle ;) Plus za brak parabenów ;) Jest jednak jeden niezbyt ładny konserwant.


W kolejnym poście część druga, będę recenzować dokładnie te kosmetyki :) Peeling do twarzy zna chyba każdy, uwielbiam go. Mgiełka pachnie ciekawie i spełnia wiele funkcji - nawet reanimowałam nią skręt. Krem pod oczy - całkiem miły, chociaż sama nie mam większych problemów ze skórą pod oczami. Czekajcie na recenzje :)




Macie swoje ulubione kosmetyki z ziaji?  Może polecicie mi jeszcze coś fajnego? :) Całuję :*

Ziaja - peeling różany do twarzy, krem pod oczy z witaminą E, mgiełka zapachowa - recenzje część II

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Ostatnio pisałam Wam o ziajowych kosmetykach, dzisiaj czas na część drugą :) Tym razem do testów z Ziają wybrałam sobie znany chyba wszystkim różany peeling do twarzy, krem pod oczy z witaminą E oraz mgiełkę orzeźwiającą. Mgiełka trafiła oczywiście na włosy, w ramach sprayu reanimującego poranny skręt, nie mogłam się powstrzymać. Jesteście ciekawe efektów? :) Zapraszam na recenzje.



Jak może pamiętacie, moja cera jest dość wrażliwa i płytko unaczyniona. Jest też lekko mieszana, chociaż tutaj zmierza już w kierunku skóry normalnej. Najczęściej używam peelingów enzymatycznych - moim ulubionym jest peeling enzymatyczny z e-naturalne, muszę Wam wreszcie napisać o nim coś więcej. Bardzo lubię także sorayę, ale ostatnio jej nie widuję nigdzie :( Od czasu do czasu lubię jednak użyć czegoś z drobinkami, żeby poczuć takie inne oczyszczenie, takie wiecie no, namacalne ;) Dawno temu miałam peeling różany od ziaji, teraz postanowiłam znowu go wypróbować, żeby przypomnieć sobie, jak działa. Jest to jeden z nielicznych produktów z drobinkami, które nie robią z mojej buzi twarzy Indianina ;) Czyli nie zostawiają jej czerwonej jak grzebień koguta ;) Peeling różany z ziaji bardzo ładnie, delikatnie pachnie różą. Ma sporo drobnoziarnistych granulek, które bardzo ładnie, ale i delikatnie oczyszczają cerę. Lubię to uczucie odświeżenia po użyciu ziaji. Znikają suche skórki, a krem bardzo ładnie się wchłania. Produkt nie podrażnia, chociaż ja też nie trę twarzy nie wiadomo jak mocno. Myślę, że może spisać się także w przypadku bardziej tłustej cery - naprawdę działa ;)


Skład dla zainteresowanych. Minus za parabeny, plus za ekstrakt z róży i witaminki ;)


2. Krem pod oczy z witaminą E 
Bardzo rzadko używam kremów pod oczy. Najczęściej czasem maźnę tam mieszanką żelu hialuronowego z aktualnie używanym olejem. Nie mam jakiś wielkich problemów z delikatną skórą pod oczami, choć fakt, że nie jest już tak gładka i jędrna, jak jeszcze kilka lat temu - chyba macierzyństwo robi swoje ;) Krem ziaji z witaminą E nie ma zapachu, ma dość lekką konsystencję i szybko się wchłania - duży plus, miałam kiedyś takie tłuste mazidło, którego nie chciało się używać :) Witaminy E dostarcza jak mniemam znajdujący się dość wysoko w składzie olej z pestek winogron. Produkt bardzo ładnie wygładza delikatną skórę pod oczami, uelastycznia ją. Nie zauważyłam innych właściwości, nie wiem, czy radziłby sobie z cieniami pod oczami, ponieważ takowych jeszcze nie mam, za kilka miesięcy pewnie to się zmieni ;) Oczy nie są po nim podrażnione, nie łzawią. Przyjemny produkt, bez którego chyba jednak mogłabym się obyć ;)


Skład z pudełeczka. Emolienty, nawilżająca gliceryna, wysoko olej z pestek winogron, dalej panthenol. No i te parabeny i nie za ładny konserwant, może można byłoby się ich jakoś pozbyć? ;)



3. Orzeźwiająca mgiełka zapachowa do twarzy, ciała i włosów 
Bardzo ciekawił mnie zapach mgiełki - faktycznie jest orzeźwiający i bardzo ładny. Ciężko mi powiedzieć, co w nim dokładnie wyczuwam, coś świeżego, jakby cytrusowego i lekko ziołowego, ale naprawdę orzeźwia ;) Nie stosowałam mgiełki na twarz. Najczęściej lubiłam skropić nią apaszkę, szalik czy pościel. Kilka razy reanimowałam nią z rana skręt ;) Niestety mgiełka ma glicerynę, a tej moje włosy jak pamiętacie nie lubią, zatem tutaj to był niewypał. Ale mgiełka świetnie nadaje się właśnie do odświeżania ubrań, pościeli, pomieszczeń czy jako taka lekka woda toaletowa na skórę. Nie pachnie jakoś bardzo mocno i długo, choć na ubraniach zapach nawet ładnie się utrzymuje. Bardzo przyjemny produkt, pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę :)

Poniżej skład. Dużo nawilżaczy na początku, może sprawdziłby się na niektórych włosach do odświeżenia skrętu czy nadania ładnego zapachu ;)






Miałyście coś z mojej listy? Mnie kusi teraz cała nowa seria, ta antyoksydacyjna z jagodami acai, a zwłaszcza satynowy mus do ciała i mydło z balsamem pod prysznic ;) No i oczywiście cupuacu. I ta zimowa linia, co słodko pachnie. Całuję :*

Odkrycia włosowe 2016 roku :)

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Wróciłam właśnie od lekarza, w brzuszku noszę już dodatkowy kilogram, rośnie to dziecię jak na drożdżach - no i nadal utrzymana jest wersja, że to chłopiec - będzie miał Kubuś kompana :) Część z Was prosiła mnie już o odkrycia włosowe 2016 roku - a kilka ich było. Udało mi się znaleźć takie perełki, które już zawsze muszę mieć w łazience, a uwierzcie mi, że moje fale są naprawdę wybredne i wiele produktów im nie pasuje ;) Odkrycia 2015 roku możecie zobaczyć TUTAJ. No to jedziemy :)





Żel syoss men power hold
Syoss men to największe odkrycie zeszłego roku :) Odkąd do mojego ulubieńca - a był nim męski żel isany - dodali alkohol, bezskutecznie szukałam godnego zastępcy. Musiał on spełniać kilka warunków - przede wszystkim nie mieć alkoholu, nie mieć zbyt wysoko w składzie nawilżaczy (głównie gliceryny) oraz mieć sporo polimerów. Takie żele moje włosy lubią najbardziej. No i znalazłam, poleciła mi go Czytelniczka, za co jestem ogromnie wdzięczna :* Żel syoss men power hold cudownie podkreśla mi skręt, użyty w odpowiednio niewielkiej ilości (obecnie 3 zielone groszki) nie skleja i nie matowi włosów. Czasami robi strączki, ale wystarczy suche już włosy odgnieść rękami i wszystko jest pięknie i ładnie. No i nie puszy mnie, glicerynę ma dalej dalej w składzie - ideał :) Oby tylko nic mi z nim nie kombinowali, kupiłam już kolejną tubkę, na szczęście ze składem jest wszystko w porządku. Napisałam na jego temat aż dwa posty :) KLIK oraz KLIK.

Fitokosmetik maska z olejem cyprysowym, eukaliptusowym i migdałowym 
To moja ulubiona maseczka emolientowa 2016 roku - naprawdę czysto emolientowa, bez grama gliceryny :) W składzie jest kilka wspaniałych olejów oraz olejków eterycznych. Maseczka fitokosmetik z olejami nie ma silikonów, zatem nie będzie dociążać jakoś mega mocno. Moje zdrowe fale jednak bardzo lubią ją za to, że zostawia je mięciutkie, nawilżone, gładkie, takie wręcz jedwabiste w dotyku. No i bardzo ładnie podkreśla skręt, co jak wiecie jest dla mnie ważne. Dla moich falo-loków dociążenie jest wystarczające, dla włosów mocno puszących się i zniszczonych - będzie pewnie za słabe, choć kto wie ;) Pachnie cudnie, nie wymaga półproduktów. Muszę ją sobie znowu sprawić, bo ostatnio mało mam takich czysto emolientowych maseczek. Recenzja, zdjęcia i zachwyty są TUTAJ :) Nie ma gliceryny ani ziołowych ekstraktów - piszę, ponieważ wiem, że są osoby, które nie przepadają za tymi składnikami ;)

Dr. Sante maska z olejem arganowym i keratyną
Moja ulubiona, proteinowa maseczka 2016 roku :) Nadal mam pierwsze opakowanie, a wszystko przez to, że jest tak piekielnie wydajna. Wspaniale podkreśla mi skręt, dostarcza porządnej porcji protein, nie przesuszając przy tym włosów. W składzie ma wszystko - emolienty, proteiny oraz nawilżacze - no i nie ma gliceryny :D Maseczka na moich włosach najlepiej spisuje się nałożona na maksymalnie 10 minutek, w niewielkiej ilości. Inaczej zdarzyło jej się  włosy obciążyć. Jednak odpowiednio zastosowana zostawia moje fale pięknie i mocno skręcone, gładkie, dociążone, mięsiste i błyszczące. Zachwyty i zdjęcia TUTAJ :) Jak skończę tylko proteinowe zapasy - biorę się za jej siostrę z olejem makadamia.

Ziaja maska wygładzająca z olejem arganowym i tsubaki
Na ziajową maseczkę skusiłam się przy okazji wizyty w Kosmyku - spodobał mi się stosunkowo lekki skład, bez silikonów i gliceryny, za to z moim ulubionym panthenolem. Maska ziaji bardzo ładnie nawilża moje fale, są po niej mocniej skręcone i bardzo miłe w dotyku. Czasem wzbogacam ją dodatkowym olejem, ale to głównie w czasie bardzo niekorzystnej pogody. Moje włosy ładnie, naturalnie dociąża, ale dla mocno suchych, zniszczonych i puszących się może być za słaba - z góry uprzedzam ;) Czaję się na jej kaszmirową siostrę, muszę tylko troszkę te proteinówki dokończyć. To moja ulubiona maseczka nawilżająca 2016 roku. Recenzja i zdjęcia TUTAJ.

Ecolab szampon normalizujący do włosów przetłuszczających się
Jeszcze nie tak dawno myślałam, że w spisie tym zamieszczę szampon ecolab regenerujący - KLIK. Od kilku miesięcy jednak nieustannie używam szamponu normalizującego i jestem nim wprost oczarowana. To jedyny szampon, który jak na razie odbija całkiem ładnie moje włosy u nasady i przedłuża ich świeżość. Normalnie myję włosy co 2 dni, z ecolabem mogę ten czas przedłużyć do 3 dni. Fakt, że nieczęsto to robię, ponieważ skręt już wtedy nie jest taki ładny, ale szampon naprawdę wyraźnie przedłuża świeżość. Pięknie pachnie, ma sporo ekstraktów roślinnych, które jednak absolutnie nie przesuszają moich włosów na długości - ba, powiem więcej. Długość włosów jest po nim mięciutka, zdarzało mi się użyć samego szamponu i stylizatora i było całkiem fajnie :) Szampon recenzowałam kilka dni temu, KLIK :)

Ecolab olejek jedwabny do włosów
Olejek nie ma jeszcze swojej recenzji, pracuję jednak nad tym :) W składzie owego olejku przeważa olej lniany - bardzo przyjemny olej, chwalą go zwłaszcza osoby o wyższej porowatości. W ecolabie znajdziemy również olej ze słodkich migdałów i kiełków pszenicy. Co ważne - ma on także w składzie hydrolizowany jedwab oraz kolagen. Nie wiem, ile tych proteinek tam jest, sama jednak olejku używam dość często i nie zauważyłam żadnego przesuszenia czy przeproteinowania. Fakt jednak, że po każdym myciu z użyciem olejku ecolab włosy mam ładnie skręcone - czyli te proteiny mogą działać, także uczulam na to ;) Olejek wspaniale wygładza i dociąża moje włosy, są po nim takie jedwabiste i błyszczące, mocniej skręcone. No i pięknie pachnie. Rzadko miewam gotowce, tym razem się skusiłam i nie żałuję. Dla miłośników oleju lnianego :)



Może Cię zainteresować:
Fitokosmetik - skład i rodzaje w jednej tabelce
Czysto emolientowe maski i odżywki cz. I
Czysto emolientowe maski i odżywki cz. II
Maski i odżywki nawilżające - spis
Moje ulubione maseczki nawilżające
Moje ulubione odżywki nawilżające
Delikatne szampony do codziennego stosowania - spis


Ciekawa jestem, jakie kosmetyki zachwyciły Was w 2016 roku, zdradzicie mi? :) Całuję :*



Hairvity - post informacyjny i małe przeprosiny ;)

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Jestem Wam winna małe przeprosiny ;) Ponad tydzień temu pisałam Wam na moim instagramie o rozpoczęciu miesięcznej kuracji suplementem diety Hairvity - TUTAJ macie stronę producenta. Skład strasznie mi się spodobał, wkleję Wam potem zdjęcie, to sobie same obejrzycie ;) Suplement ten otrzymałam dzięki uprzejmości portalu ZnamLek. Zawsze jednak przed połknięciem każdej tabletki czytam ulotki i wszelkie napisy na opakowaniach, a tutaj jednak producent radzi wstrzymać się z suplementacją w ciąży. Muszę zatem poczekać jeszcze kilka miesięcy z suplementacją, a wiem, że wiele z Was jest zainteresowanych efektami po tym właśnie konkretnym suplemencie. Musicie mi zatem wybaczyć i jeszcze chwilkę poczekać - relację zdam na pewno, ale jeszcze nie teraz. No ale skoro mam już opakowanie w domu, to  chciałabym Wam dzisiaj jednak napisać o hairvity coś więcej, bo skład jest naprawdę obiecujący ;)




Skład preparatu:
Mamy tutaj naprawdę porządny koktajl składników, które mogą bardzo ładnie przyspieszyć porost włosów i ograniczyć ich wypadanie, same zobaczcie :) Jest skrzyp, który jak wiemy jest bogaty w bardzo potrzebny włosom krzem. Mamy także siarkę, koktajl witamin z grupy B oraz witaminy A, C i D. Dalejżelazo, kolagen i zestaw kilku aminokwasów. No nie mogłam odmówić takiemu składowi, szkoda tylko, że nie mogę jeszcze zacząć suplementacji. Ale co się odwlecze, to nie uciecze ;)



Kilka słów od producenta:
Wyobraź sobie, że Twoje włosy stają się grubsze i rosną jak szalone. Nie wypadają już przy każdym rozczesaniu, ładnie się układają i pięknie lśnią na słońcu. Naturalnie ułożone robią furorę i wszyscy prawią Ci komplementy – nawet nieznajomi przechodnie :) Czujesz się pewniejsza siebie i przebojowa jak nigdy! Przyjemna wizja, prawda?
A teraz przejdźmy do tego, jak ją spełnić. Klucz do zdrowia włosów tkwi w ich wnętrzu. Jeśli naprawdę chcesz mieć mocne, zdrowe i szybko rosnące włosy, musisz dostarczyć do krwiobiegu najważniejsze witaminy i minerały. Dlatego przygotowaliśmy dla Ciebie suplement, w którym nie szczędziliśmy witamin i składników odżywczych.
Specjalnie dobrana kombinacja 14 składników już od pierwszego dnia naprawia każdy element włosa. Odżywia cebulki i odbudowuje pasma od wewnątrz, niezależnie od rodzaju Twoich włosów. Działanie formuły zostało potwierdzone przez doświadczonych fryzjerów i trychologów.



Skład wygląda bardzo zachęcająco, kiedy tylko rozpocznę kurację, dam Wam znać o efektach :) Całuję :*

Jak przygotować hennę krok po kroku - opis i zdjęcia

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Obiecałam Wam już dawno opis ze zdjęciami, jak krok po kroku przygotowuję hennę. Jejku, pierwsze hennowanie, kiedy to było ;) Pamiętam, jak się denerwowałam, jak wyjdzie, czym ją rozrobić, z czym pomieszać, do jakiej konsystencji. Teraz robię wszystko dosłownie w 5 minut bez żadnego stresu. Moje pierwsze hennowanie miało miejsce we wrześniu 2014 roku - KLIK KLIK. Nie dodawałam wówczas do henny żadnych nawilżających dodatków, przez co spotkał mnie przesusz. Potem już poczytałam, zmądrzałam i zawsze coś dodaję, przez co włosy tuż po hennowaniu wyglądają o wiele lepiej. Używam tylko i wyłącznie henny od khadi - zaczynałam od wersji z amlą, potem była to czysta hennna red, czasem henna z amlą i jatrophą. Teraz ponownie mam czystą ;) Zauważyłam, że po czystej hennie red mam nieco bardziej czerwonawe tony, a po tej z dodatkiem amli albo amli i jatrophy - nieco bardziej rude. Nie jest to jednak wielka różnica, widać ją troszkę w słoneczku. No to zaczynajmy - jak przygotować hennę krok po kroku - opis i zdjęcia :)



Pamiętajcie, że piszę o hennowych czerwieniach, wiem, że inaczej rozrabia się brązy, blondy od khadi pewnie też. Do każdej henny przygotowuję sok z cytryny - mogą to być wyciśnięte cytryny, sama najczęściej kupuję gotowy sok czy jakąś zaprawkę cytrynową nawet - ważne, żeby było kwaśne ;) Do tego kubek z gorącą (ale nie wrzącą wodą), może być mocno ciepła albo gorąca. Sama dodaję jeszcze różne dodatki - najczęściej jest to albołyżka żelu lnianego, albołyżka nawilżającej odżywki z kilkunastoma kroplami nawilżacza - w moim przypadku było to 15 kropel panthenolu. Jako odżywkę wybrałam naturalną odżywkę faith in nature z olejem jojoba. Fajnie też spisują się balsamy ecolab. Ważne, żeby odżywka czy maska nie miała raczej wielu mocnych silikonów, bo ponoć henna może słabiej wnikać. Nie wiem, zawsze daję lekkie, nawilżające odżywki i tak jest dobrze ;) Ważne także, aby henny nie przygotowywać w metalowych miseczkach i nie mieszać metalowymi łyżeczkami. Sama używam miseczki porcelanowej i łyżeczki plastikowej - nie ma to jak zakosić od synka z zabawek. No i kominek zapachowy z olejkiem eterycznym - żeby przyjemniej nam było rozrabiać hennę ;)

Na wadze [no i wyszło, że reklamuję zelmera, a tu nikt mi nie zapłacił hehe ;)] odmierzam 50g henny. Wy możecie zrobić to na oko, może Wam też zejść całe 100g opakowanie, zależy jak długie i gęste macie włosy oraz jak grubo nakładacie hennę. Sama od dawna mam prawie tę samą długość włosów i 50g spokojnie mi wystarcza na jeden raz - ale pamiętajcie, że włosy mam stosunkowo cienkie i średnio gęste.

Dodaję teraz sok z cytryny, tak na oko mniej niż pół takiej buteleczki, może jakieś 70ml. Powolutku mieszam plastikową łyżeczką, choć wszystko na razie jest dość gęste.

Teraz czas na gorącą wodę - również dodaję na oko, ale niewiele, większość płynu to jednak sok z cytryny. Jeśli jednak kogoś taka ilość podrażnia - a może, to można go dać dużo mniej, a większość może stanowić woda. Kolor może wtedy jednak być mniej rudo-czerwony. Sama daję najwięcej soku z cytryny. Mieszamy powoli.

Teraz jakaś łyżka odżywki - moja jest dość wodnista, zastąpi pewnie dzięki temu część wody ;) Zamiast takiej odżywki można dodać łyżkę żelu lnianego, również bardzo ładnie nawilża, może nawet lepiej niż odżywka, ja akurat nie miałam pod ręką gotowego.

Dodaję dodatkowo 15 kropel panthenolu - dzięki temu mieszanka nie wysuszy tak włosów, sprawdzone doświadczalnie :) 

Mieszam plastikową łyżeczką, jeśli jest za gęste, a przeważnie jeszcze jest za gęste, to dodaję troszkę porcjami soku z cytryny.

A coby się na śmierć nie zamieszać tą łyżeczką, to wyciągam mój jakże bardzo nowoczesny mikser, który służył mojej mamie jakieś 20 lat i miksuję :) Ma na szczęście plastikowe łopatki, lepiej unikać metalowych. Miksuję na najniższych obrotach, tak idzie dużo szybciej, niż łyżeczką.

No, prawie gotowe - jeszcze troszeczkę grudek zostało, na zdjęciu dopiero widać ;) Konsystencję zostawiam taką - ma to być taka gęsta śmietana, bardziej 18%, niż 12 ;) Następnego dnia i tak dolewam troszeczkę gorącej wody, więc henna robi się minimalnie rzadsza. Ale takim sposobem na całe włosy wystarcza mi jedynie 50g henny, chociaż producenci to zalecają na moją długość nawet i 100g ;) 

Gotową hennę owijam reklamówką, całość przykrywam ściereczką bawełnianą i zostawiam w kuchni na blacie na kilka-kilkanaście godzin. Przeważnie na całą noc. Nie kładę na żadnych grzejnikach, jeszcze by mi się henna ugotowała ;) W kuchni mam 20 stopni. Rano, jak już wspomniałam, dolewam odrobinę gorącej wody, mieszam i W bierze się za nakładanie mi henny - to taki nasz mały rytuał, strasznie lubię, jak ktoś robi mi coś z włosami ;)


Może Cię zainteresować:


Hennujecie włosy, farbujecie, czy trzymacie się naturalnego kolorku? :) Całuję :*



A może odwiedzisz mnie na instagramie? :)


I na facebooku:





Mleczko bawełniane w pielęgnacji włosów

$
0
0
Witajcie Kochani :)
Jak wiecie, bardzo często dodaję do maseczek i odżywek półprodukty, zwłaszcza te nawilżające :) Na blogu opisałam ich już kilkanaście, możecie je zobaczyć w zakładce Naturalna Pielęgnacja Włosów - KLIK. Nie tak dawno wykończyłam buteleczkę panthenolu [ale mam oczywiście świeżą :)], sięgnęłam zatem tym razem po mleczko bawełniane. Mleczka roślinne to bardzo ciekawe półprodukty - są one mieszaniną protein, cukrów i lipidów. O mleczku migdałowym i winogronowym pisałam Wam już w TYM POŚCIE, teraz przyszedł czas na mleczko bawełniane :)




W jaki sposób używam mleczka bawełnianego?
*Mleczko najczęściej dodaję do emolientowej maski albo odżywki, dość często ląduje w kallosach, które są bardzo fajną bazą do wzbogacania i testowania nowych półproduktów :) Na bardzo płaską łyżeczkę maski/odżywki daję najczęściej od 5 do nawet 10 kropel. Czasem dorzucam do tego jeszcze kilka kropel oleju, ale nie jest on konieczny - mleczko bawełniane ma w sobie już olej z nasion bawełny - swoją drogą, muszę go wreszcie przetestować w czystej postaci ;) Jak działa na mnie taka mieszanka, wzbogacona mleczkiem bawełnianym? Przede wszystkim wspaniale nawilża i zmiękcza włosy, w dotyku są bardzo elastyczne, jedwabiste i cały czas chce się je głaskać ;) Dodatkowo dzięki zawartości protein, znajdujących się w ekstrakcie z bawełny - poprawia mi skręt. Mleczko w składzie zawiera m.in, nawilżacze, jednak nie puszą mnie one, nawet w czasie obecnej, mało sprzyjającej włosom pogodzie. Ja to najgorzej jednak na glicerynę reaguję, zawsze i wszędzie ;)

*Ostatnio testuję nowe, reanimujące psikadełko poranne. Dodałam tam jedynie wodę, panthenol i właśnie mleczko bawełniane. No i konserwant. Na razie to dopiero kilka dni, zapowiada się jednak obiecująco, niebawem zdam Wam szerszą relację ;)

*Od czasu do czasu stosuję go do pielęgnacji twarzy - wieczorami wklepuję w wilgotną od hydrolatu skórę proste serum, złożone z kropli kwasu hialuronowego i dowolnego oleju. Czasami dorzucam tam dosłownie 2 kropelki mleczka bawełnianego - cera jest jeszcze miększa i gładsza, jakby pokryta bardzo delikatnym filmem.

*Mleczko bawełniane z tego co widzę na razie oferuje jedynie sklep e-naturalne. Jest naprawdę taniutkie, a 10g starczy nam na długo, chyba że będziemy go używać również do innych celów, co sama nierzadko czynię ;) Ma postać białej emulsji. 


Właściwości mleczka bawełnianego:
Opis pochodzi ze sklepu e-naturalne.

INCI:  Aqua, Propylene Glycol, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Gossypium Herbaceum Seed Oil,Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil
Nawilżacz, ekstrakt z bawełny (zawiera proteiny, lipidy i cukry) i olej z bawełny - emolienty.

Mleczko bawełniane jest ekstraktem z Gossypium sp., zawierającym: lipidy, proteiny i cukry bawełny w formie emulsji. Bawełna to źródło protein, kwasów tłuszczowych oraz węglowodanów. Wykazuje działanie kondycjonujące i nawilżające zarówno na skórę, jak i na włosy. Chroni skórę przed działaniem czynników zewnętrznych, tworząc na jej powierzchni film, naprawia uszkodzone włosy i działa kondycjonująco.
Węglowodany absorbują i zatrzymują wodę w określonych warunkach. Niektóre z węglowodanów są w stanie pozostawać na powierzchni, działając tym samym jako czynnik filmotwórczy i nawilżający.
Substancje nawilżające są związkami, które przyczyniają się do zachowania równowagi wodnej w skórze. Nadają one elastyczności warstwie rogowej, ułatwiają złuszczanie poprzez ich działanie na korneodesmosomy oraz wpływają na lipidy odpowiedzialne za funkcje barierowe. Substancje flimogeniczne są makrocząsteczkami, które po aplikacji pozostają na powierzchni naskórka, gdzie zatrzymują wodę i polepszają funkcje barierowe.
Proteiny posiadają zdolność do tworzenia filmu na powierzchni skóry, co pozostawia efekt liftingu. Działanie mleczka bawełnianego na włosy wynika właśnie z zawartości protein. Proteiny chronią włosy przed uszkodzeniami powstałymi w wyniku działania czynników środowiskowych, naprawiają włosy i kondycjonują je, zwiększają ich elastyczność i redukują ryzyko łamania, natomiast niskocząsteczkowe proteiny są w stanie dotrzeć do korzenia cebulki włosa, dzięki temu naprawiają je.
Niezbędne kwasy tłuszczowe są bardzo istotnym składnikiem naszego organizmu. Kwasy te, włączając również kilka kwasów nienasyconych, nie są syntetyzowane w organizmie i muszą być do niego dostarczane wraz z dietą. Niedobór niezbędnych kwasów tłuszczowych skutkuje m.in. zaburzeniami funkcji skóry oraz jej schorzeniami. Chronią one przed odparowywaniem wody poprzez pokrycie skóry nieprzepuszczalnym filmem. Cząsteczki lipidów mają również zdolność poprawiania lubrykacji skóry, przyczyniając się tym samym do jej plastyczności i substantywności (pozostając przez pewien czas na powierzchni skóry) oraz dodając jej blasku i elastyczności. Obie cechy składają się na emoliencyjne właściwości lipidów.
ZastosowanieProdukty kondycjonujące i nawillżające do skóry oraz włosów.
Zalecane stężenie
Od 1,0 do 100% 
PrzechowywanieW lodówce.
RozpuszczalnośćRozpuszczalne w tłuszczach (łączy się).
Ciężar właściwy0,990 g/ml
Tutaj moje fale właśnie po mleczku bawełnianym, zdjęcie z lampą oraz bez lampy.

Miałyście już to małe cudo, czy właśnie Was skusiłam? :) Całuję :*





Viewing all 512 articles
Browse latest View live