Witajcie Kochani :)
Wybaczcie moją nieobecność w blogosferze, ale 4 ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem strasznej migreny, a wtedy ciężko trzymać głowę prosto i myśleć o czymkolwiek. W ostatnim czasie - ze względu na mój stan ;) - nie czuję się najlepiej, ale wiem, że niebawem to powinno minąć. Przez to właśnie poszukiwałam szybkiej i skutecznej stylizacji dla fal i loczków, bez monotonnego ugniatania włosów żelem, pochylania głowy i suszenia suszarką z dyfuzorem. Miało być szybko, łatwo i skutecznie - no i się udało. Przeczytajcie o moim nowym sposobie na stylizację fal i loków - kiedy brak czasu, siły i chęci na coś więcej ;)
Wybaczcie mi zdjęcie bez makijażu i ogólną bladość, to nie był mój najlepszy dzień :) Chciałam tylko pokazać, jak włosy prezentują się od przodu ;) Skręt jest słabszy, niż po stylizacji żelem i suszarce z dyfuzorem. Kolory przekłamane, słoneczka brak, zdjęcie bez lampy.
1. Jak stylizuję włosy, kiedy brak sił, czasu i chęci?Do tej pory cały mój proces stylizacji zajmował najwięcej czasu - najpierw wgniatanie odżywki bez spłukiwania, potem przeczesanie włosów, gdzie woda leje się i wszystko dookoła jest mokre. Następnie żel, pougniatać trzeba kilka minut, żeby włosy uzyskały odpowiedni kształt. A że po żelu muszę wysuszyć włosy, bo schną mi z nim wiecznie, to potem wiszenie kilkanaście minut z głową w dół, susząc fale suszarką z dyfuzorem. Fakt, że zawsze wtedy mam najładniejszy i najbardziej wyraźny, długotrwały skręt, ale udało mi się znaleźć sposób na delikatniejsze fale, ale równie ładne :) W jaki sposób je uzyskuję? Mokre włosy, lekko odciśnięte bawełnianym podkoszulkiem spryskuję sporą ilością mieszanki, która znajduje się w buteleczce z atomizerem. W skład owej mieszanki wchodzi woda oraz kallos blueberry. Jeśli chodzi o proporcje, wody jest jakieś 150ml, kallosa dosłownie łyżeczka. Konserwuję wszystko 10 kroplami konserwantu FEOG. Ma to być rzadkie i takie pieniące się, nie powinno być za ciężkie, żeby nie przeciążyć włosów. Kallos jest emolientowy, zatem powinien dość ładnie ograniczać puch. Spryskuję włosy dokładnie, ugniatam je dosłownie minutkę i albo podsuszam chwilkę, ale zostawiam do naturalnego wyschnięcia. Jeśli mamy mocny skręt albo nasze włosy mają sporą tendencję do puchu, być może trzeba będzie w suche już kosmyki wgnieść porcję silikonowego serum. Sama czasem tak robię, zwłaszcza, jeśli pogoda jest niesprzyjająca. Często wystarczy jednak spsikanie włosów samą mieszanką stylizującą i zostawienie do wyschnięcia, zwłaszcza jeśli wcześniej użyłam czegoś emolientowego.
2. Mój plan minimum z podanym sposobem stylizacji:Miałam taki dzień, kiedy musiałam umyć włosy, a nie chciało mi się nic. Umyłam je zatem jedynie maską kallos blueberry (szykuje się nowy ulubieniec do mycia, a tak bałam się podrażnienia), nie nakładałam już żadnej maski ani odżywki. Mokre włosy spsikałam dokładnie mieszanką stylizującą i zostawiłam do naturalnego wyschnięcia. Po wszystkim fale prezentowały się tak:
Skręt z tyłu był niestety dosyć słaby, ale moje włosy z tyłu i w górnej warstwie ogólnie kręcą się dużo słabiej, za to przodu i w dolnej warstwie - fale i falo-loczki wyszły bardzo ładnie. Nie było przeciążenia, nie było puchu, a nie użyłam żadnej maseczki i odżywki. To fajne rozwiązanie na co dzień, kiedy nie czujemy się najlepiej albo nic nam się nie chce.
3. U kogo taka stylizacja może się sprawdzić?Podejrzewam, że taki sposób stylizacji nie sprawdzi się na każdych włosach. Najbardziej poleciłabym go delikatnym z natury, cieńszym czy mniej gęstym falom - czyli takim, jak moje. No i najlepiej, aby były to włosy w miarę zdrowe - te o wyższej porowatości na pewno będą się po tej metodzie mniej lub bardziej puszyć. Loki po tym sposobie również niestety mogą się puszyć, one często potrzebują żelu czy kremu, żeby trzymać się w kupce i nie puszyć. Zawsze można jednak spróbować i po wszystkim wgnieść porcję silikonowego serum, aby ograniczyć ewentualny puch. Skręt po tej metodzie również może być słabszy, jednak polimery ze sklepowych stylizatorów dużo bardziej go podkreślają, niż mieszanka wody z kallosem ;)
4. Co jeszcze można dodać do mieszanki?Próbowałam już do moich 150ml wody i łyżeczki kallosa blueberry dodać łyżkę żelu lnianego - skręt był mocniejszy, ale wszystko wyglądało mniej naturalnie i było troszeczkę bardziej wyczuwalne na włosach, następnym razem dam dosłownie łyżeczkę żelu lnianego. Można próbować z proteinami, chociaż je polecam łączyć koniecznie z czymś nawilżającym, może to być wspomniany żel lniany i jakaś emolientowa maska/odżywka. Sama spróbuję dołożyć kilkanaście kropel keratyny, włosy pewnie mocniej się skręcą, zobaczymy, czy nie przesuszą. Pamiętajcie, aby wszystko zakonserwować, w łazienkach lubi być ciepło i mieszanka mogłaby się zepsuć. W lodówce pewnie wszystko postałoby z 10 dni, można spróbować :)
Macie swoje sposoby na taką szybką stylizację, czy nadal ugniatacie się z pianką/żelem/kremem? :) Całuję :*