Witajcie Kochani :)
Dzisiaj bez zbędnych wstępów - zapraszam na majową włosową aktualizację - a w niej powrót kręciołków :):):) Zobaczcie, jak moje włosięta prezentowały się pod koniec miesiąca:
Tutaj włosy do słoneczka, dlatego bardziej rudawe. Zdjęcia bez lampy:
A tutaj już w pochmurny dzień, stąd kasztanowy odcień :) Oba zdjęcia bez lampy.
Co słychać u moich włosów?
Moje włosy zrobiły mi psikusa i postanowiły zacząć się kręcić - i to jak :):) Nic jednak nie dzieje się samo - pomogłam im ;) Czułam już, że są mocno ciężkie, śliskie, gładkie - nie zestrączkowane, ale takie jakby za śliskie, za zdrowe. Oczyściłam je aż trzy razy szamponem pokrzywowym barwy - zaczęły skrzypieć z czystości dopiero po trzecim umyciu. Po tym zaczęły się kręcić - a ja tym samym bardzo mocno ograniczyłam silikony, żeby zobaczyć, na jaki skręt stać moje włosięta przy tej długości :)
Olejowanie:
Włosięta olejowałam moim ukochanym olejem z krokosza barwierskiego, hymny pochwalne możecie przeczytać w tym poście. Niestety już się kończy, teraz chyba w ruch pójdzie olej awokado z fitomedu, który dostałam w ostatniej paczuszce :)
Mycie:
Nic się nie zmieniło - na co dzień używam nieustannie rewelacyjnych balsamów mrs. potters, tym razem wersji z aloesem i jedwabiem. Do oczyszczania - wyżej wspomniany szampon pokrzywowy barwy, dokończyłam również szampon isany z mocznikiem, recenzję możecie przeczytać tutaj. Raczej do niego nie wrócę ;)
Odżywianie:
W maju ograniczyłam mocno silikonowe produkty, żeby falom łatwiej było się kręcić. Dokończyłam odlewkę świetnej odżywki garniera z kokosem i kakao. Testuję również kilka nowości, które pokazywałam Wam już w tym poście - a dokładniej zaczęłam używać maseczek fitokosmetik: do włosów farbowanych z olejem arganowym oraz profesjonalną - intensywne odżywienie. Kilka razy w użyciu był również kallos botox :) Na skórze głowy lądowała czasem maseczka drożdżowa babuszki agafii, ale już nie co mycie, może raz w tygodniu. Balsam żurawinowy ecolab musi niestety poczekać na swoją kolej, choć nie wiem, jak długo wytrzymam ;) Nadal nie używam odżywek bez spłukiwania, strączkują moje coraz zdrowsze włosy - przynajmniej jeden zakup mniej :D
Zabezpieczanie:
Staram się ograniczać silikonowe serum, żeby fale miały lepszy skręt, w roli czegoś zabezpieczającego idealnie spisuje się kropla oleju z kiełków pszenicy albo z krokosza :)
Stylizacja:
Wyjęłam z zapasów mój ukochany żel, którego zapasy mam jeszcze od mojej kochanej włosowej siostry Agnieszki :) Piszę oczywiście o męskim żelu z isany, którego wychwalałam tutaj. W użyciu jest również niezastąpiony żel lniany, który służy mi także bardzo dobrze do reanimacji włosów ;) Właśnie, muszę zrobić post, jak obecnie reanimuję moje fale ;)
Wcierki i przyrost:
Kończy mi się trzecia buteleczka sprayu z szungitem od fratti - wychwalałam go już tutaj. Zażywam również witaminki z grupy B oraz D, codziennie bądź co drugi dzień gotuję własnoręcznie ususzony skrzyp i piję - bardzo dobry :) Włosięta w tym miesiącu jednak nie poszalały, urosły niewiele ponad 1 cm, może w czerwcu już bardziej zaskoczą ;) W tym poście możecie zobaczyć, czym aktualnie przyspieszam porost włosów :)
Co tam słychać dobrego u Waszych włosów, nie sprawiły Wam większych problemów co? :) Całuję ;*