Witajcie Kochani :)
Mój mózg zaczął jako tako pracować po ostatnim zabiegu, przybywam zatem z nowym postem :) Chciałabym Wam pokazać plan pielęgnacji moich włosów na trwający już czerwiec i prawdopodobnie na przyszły już miesiąc lipiec. Nadal jest u mnie bardzo emolientowo, są jednak niewielkie dodatki nawilżające i proteinowe. Zerknijcie, co tam mam ciekawego w swoich zbiorach :)
Mycie:
Na co dzień myję moje fale wspaniałą maseczką scandic fruit - to jak dotąd najlepsza maska, jaką miałam przyjemność myć włosy. Bardzo polecam taki sposób mycia :) Raz za czas włosy oczywiście trzeba oczyścić - próbowałam to robić szamponem joico do włosów kręconych, o którym pisałam Wam ostatnio TUTAJ. Jest on jednak zbyt ciężki i ogólnie nie spisał się dobrze na moich włosach. Zmuszona zostałam do kupienia nowego szamponu oczyszczającego - avea z ogórkiem i aloesem. To dla mnie nowość, ale prawdziwy z niego zdzierak - mnóstwo SLS i soli - ale domywa świetnie ;)
Odżywianie:
Jeśli chodzi o odżywianie moich włosów, to wiele się specjalnie nie zmieniło od ostatnich miesięcy. Emolientów dostarczają mi ukochane kallosy - wspaniała wersja multivitamin i troszkę mniej wspaniała caviar ;) Testuję także odżywkę garnier goodbye dammage. Jeśli mam ochotę na nawilżenie - stawiam na maskę nawilżającą ecolab. Jeśli potrzebuję jeszcze większego nawilżenia - w kallosach ląduje panthenol, aloes czy kapka żelu lnianego. Nie znam lepszego sposobu na nawilżenie moich fal, niż dodatek półproduktów do masek i odżywek :) Co jakiś czas stosuję też proteiny - raz na jakieś 10 dni. W maju i czerwcu dostarczała mi ich odżywka joico do włosów kręconych - to naprawdę mocno proteinowy zawodnik, o którym pisałam Wam TUTAJ. Mądrze użyta robi mi piękne korkociągi i wzmacnia skręt, nie mogę tylko używać jej zbyt często - już raz mnie przeproteinowała ;) Jako odżywki bez spłukiwania używam standardowo rozwodnionego kallosa - tym razem wersji multivitamin.
Inne:
Skończył mi się dzisiaj ukochany olej krokoszowy, zatem z lodówki wyjęłam olej awokado. Taki mały, zielony śmierdziuszek, który pięknie wygładza i dociąża moje włosy. Muszę jednak uważać z ilością, by ich nie przeciążyć. W tym miesiącu testowałam intensywnie metodę olejowania włosów na mokro - i niestety dość mocno się rozczarowałam, ale o tym napiszę Wam niebawem ;) Najbardziej jednak służy mi olejowanie na sucho lub na nawilżającą odżywkę. Jeśli ciekawi Was, na jakie odżywki/maski najchętniej olejuję, zerknijcie do tego posta. Stylizuję włosy oczywiście na ukochanyżel syoss men - wiem z Waszych relacji i komentarzy, że również go kochacie, co niezmiernie mnie cieszy :) Do reanimacji porannego skrętu używam niewielkiej kapki kremu do loków boots - nie spisał się u mnie jako główny stylizator, za to do reanimacji jest świetny.
Trafiły do Was jakieś włosowe nowości w czerwcu? A może znalazłyście nowego ulubieńca - koniecznie się pochwalcie :) Za wszelkie błędy gramatyczne czy interpunkcyjne z góry przepraszam, nie doszłam jeszcze całkiem do siebie po zabiegu. Całuję :*