Witajcie Kochani :)
Moje włosy wczoraj znowu miały bliższe spotkanie z lokówką, tym razem jednak na niższej temperaturze i bez wysuszającego lakieru ;) Pytałyście mnie kiedyś, czy zdarza mi się prostować albo kręcić włosy lokówką - oczywiście, że tak :) Dbam o włosy, ale czasem mam ochotę na odmianę, kiedy zależy mi na fajnej fryzurze czy roztrzepanych loczkach i wtedy je kręcę. Włosy nie zniszczą się od takich sporadycznych szaleństw. Jeśli chodzi o prostowanie - nie prostuję już bardzo długo, ale dlatego, że nie podobam się sobie w prostych włosach. No ale wróćmy do tematu :) Przedstawiam Wam dzisiejszą piękną, słoneczną niedzielę dla włosów z callosem caviar w roli głównej :)
Olejowanie: brak
Mycie: szampon odżywczy bania agafii
Maska: kallos caviar + aloes 4 krople + olej z pestek moreli 4 krople
Odżywka b/s: rozwodniony balsam regenerujący ecolab
Stylizacja: męski żel isana ze starym składem bez alkoholu, suszarka z dyfuzorem
Włosów znowu nie olejowałam - odkąd są zdrowe, nie potrzebują już tak często nakładania oleju ;) Zastępuję im to często dodatkiem oleju do maseczki, co zrobiłam także i dzisiaj. Umyłam włosy szamponem odżywczym banii agafii - jest świetny, pisałam Wam o nim już TUTAJ. Następnie nałożyłam na nie następującą mieszankę: łyżeczka maseczki kallos caviar, 4 krople aloesu zatężonego oraz 4 krople oleju z pestek moreli. Potrzymałam wszystko pod czepkiem i ręcznikiem jakieś 20 minut, po czym bardzo dokładnie spłukałam ciepłą wodą. W ociekające wodą włosy wgniotłam 2 niewielki porcje rozwodnionego balsamu regenerującego ecolab. Odgniotłam nadmiar wody dłońmi, wyprostowałam się, rozczesałam włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami i zrobiłam przedziałek. Następnie zaczęłam wgniatać mój ukochany męski żel z isany ze starym składem, dosłownie 3 małe groszki, od wysokości ucha, posuwając się w dół. Pougniatałam chwilkę włosy, po czym wysuszyłam je suszarką z dyfuzorem. Stylizacja i suszenie zajęły mi jakieś 20 minut. Poczekałam kilka minut, aż włosy całkowicie doschną. Po wszystkich zabiegach fale prezentowały się tak:
Zdjęcie bez lampy, w lekkim słoneczku:
Tutaj po lewej zdjęcie z lampą, po prawej bez lampy
Tym razem postanowiłam wzbogacić kallosa caviar odrobiną oleju - włosy dzięki temu były ładniej dociążone, a dzięki aloesowi wspaniale nawilżone i dzięki temu ładnie się pokręciły ;) W dotyku są mięciutkie i gładziutkie, nie ma ani śladu suchości. Nie wiem, jak wyglądałyby moje włosy bez nawilżających półproduktów - to one ostatnio robią całą robotę :) Fale mają ładną objętość i blask - chyba nie rozstanę się również z kallosami, są świetne użyte samodzielnie, jak i z półproduktami :)
Jak Wasze niedzielne włosowe poczynania? Skusiłyście się na kallosa multivitamin albo caviar? :) Całuję:*