Witajcie Kochani :)
Niech te upał wreszcie się skończą - przez nie muszę olejować włosy na nawilżający podkład aż 2 razy w tygodniu, a nie zawsze mi się chce :P No ale jak już o olejowaniu włosów mowa - chciałabym Wam dzisiaj przedstawić olej z pestek moreli firmy Venus - można go dostać w każdym rossmannie :) To on właśnie dzielnie mi towarzyszy w zabiegu olejowania włosów już od kilku miesięcy, zaraz obok olejku Anwen o zapachu mango , o którym pisałam Wam niedawno W TYM POŚCIE. Przejdźmy jednak do recenzji oleju z pestek moreli Venus Nature.
*Swój olej kupiłam w rossmannie, akurat była przecena z bodajże 12.99 na 10.99. Olejek ma 50ml.
*Jest rafinowany, bezzapachowy, ma średnio gęstą konsystencję. Cenowo wychodzi całkiem ok, ale np. naturalne, nierafinowane oleje nie wychodzą dużo drożej ;) Jeśli chodzi jednak o włosy, u mnie oleje rafinowane i nierafinowane działają tak samo. Inaczej jest w przypadku cery czy ciała, tam głównie stosuję oleje naturalne, nie poddane procesowi rafinacji.
*Składowo prezentuje się tak: około 66% kwasów tłuszczowych omega 9, 26% kwasów omega 6 oraz 6% kwasów nasyconych. Powinien ładnie spisać się na średniej i wysokiej porowatości włosów.
*Przechodzimy do działania, bo to Was pewnie najmocniej interesuje ;) Olejku z pestek moreli od Venus używałam zarówno do olejowania całych włosów, jako dodatek do lżejszych masek i odżywek, a także do zabezpieczania końcówek włosów. Zacznijmy od końcówek - kropelka oleju idealnie dociążała końcówka i je zabezpieczała. Kiedy jednak nałożyłam 2-3 krople - było już za ciężko, wyczujmy zatem ilość. Ja przelałam mój olejek do takiej buteleczki plastikowej po innym oleju, dzięki czemu mogłam odmierzyć dokładnie kroplę oleju. Jako dodatek do masek i odżywek - ładnie dociąża, wygładza, nabłyszcza. Dobrze spisywał się w czasie upałów, kiedy bałam się nakładać solo mocno nawilżające produkty po umyciu, zawsze dolewałam 5-10 kropel tego olejku. No i najważniejsze - jak produkt ten spisał się do olejowania całości włosów? A no bardzo dobrze - jak to olej z pestek moreli, to jeden z moich włosowych ulubieńców z omega 9. Pięknie wygładza, dociąża, troszkę zabiera mi skręt, ale tak już mam po olejach z omega 9. Nabłyszcza, ogranicza puch. Zmywa się średnio trudno, u mnie wystarcza jedno mycie delikatnym szamponem lub dokładniejsze, kilkuminutowe mycie maską, np. Vatika z czarnuszką. Stosowałam go zarówno na suche włosy, na całą noc, jak i na żel aloesowy holika holika na godzinkę - muszę Wam wreszcie opisać tą metodę ;) W każdym z tych przypadków spisywał się tak samo dobrze.
*Kilka razy nałożyłam go na twarz razem z żelem hialuronowym, mam jednak wrażenie, że oleje nierafinowane działają lepiej. Dodaję synkowi do kąpieli. Taki uniwersalny olej. Szkoda, że wersja rafinowana nie pachnie, bardzo lubię zapach oleju z pestek moreli, mimo, że z morelą nie ma nic wspólnego ;)
Następny będzie pewnie olej makadamia, chyba że wybiorę wersję nierafinowaną ze sklepu z półproduktami ;) Lubicie olejki Venus? Całuję :*