Witajcie Kochani :)
Czy u Was też nadal panują takie upały? Ja już mam dość, mimo że mieszkam na parterze i tutaj teoretycznie powinno być najchłodniej. Włosy też wołają o odpoczynek, a tutaj zapowiada się kolejny gorący tydzień. Troszkę narzekam, bo ja akurat z tych, które nie przepadają za upałami i nigdy nie wyjadą na wakacje do ciepłych krajów :P Ale wróćmy do tych włosów - żeby jako tako się prezentowały, postanowiłam zrobić im kolejne weekendowe spa - mam wtedy więcej czasu, Mały idzie w ręce tatusia a ja idę działać do łazienki. To swoją drogą jedyne chłodniejsze miejsce w naszym mieszkaniu, więc przesiaduję tam z przyjemnością ;)
Olejowanie:olej z róży piżmowej
Mycie: szampon familijny
Odżywianie: odżywka elfa pharm o'herbal do włosów suchych i zniszczonych z lnem
Płukanka: lniana
Stylizacja:żel isana hidden control
Dzisiaj pielęgnacja naprawdę na bogato :) Najpierw naolejowałam włosy na całą noc olejem z róży piżmowej - ostatnio obok oleju z pestek malin to mój ulubieniec ;) Rano zmyłam wszystko bardzo dokładnie szamponem familijnym - to mój ulubiony szampon oczyszczający. Następnie pod czepek i ręcznik na 10 minut zaaplikowałam odżywkę o'herbal do włosów suchych i zniszczonych z ekstraktem z lnu. Spłukałam odżywkę i polałam włosy przygotowaną wcześniej płukanką lnianą - na 1,5 litra wody dałam pół szklanki żelu lnianego. Odcisnęłam nadmiar wody rękoma i leciutko podkoszulkiem. Wyprostowałam się, rozczesałam włosy grzebieniem i wgniotłam 3 groszki nowego żelu - isana hidden control. Pougniatałam i wysuszyłam naturalnie - było za gorąco na dyfuzor i suszarkę ;)
Nie miałam sucharków do odgniatania. Włosy pokręciły się dość mocno jak na ich możliwości, aż się zdziwiłam ;) Muszę tylko popracować jeszcze nad skrętem tych przednich partii, bo coś się rozleniwiły. Nie wiem, czy to zasługa nowego żelu czy odżywki - będę musiała użyć ich osobno i zobaczyć ;) Żel jednak zapowiada się ciekawie. W dotyku fale były gładkie, miękkie i cudownie nawilżone. Czar prysł, kiedy wyszłam na 40 stopni w słońcu :D Ale cóż się dziwić, z włosów uszło całe nawilżenie, zawinić mógł tutaj żel, który wysoko, bo zaraz po wodzie ma glikol propylenowy. Muszą jednak minąć upały, żeby włosy wróciły do siebie, może już niedługo ;)
Oba zdjęcia bez lampy błyskowej, widać troszkę lekką suszę, potem było gorzej ;)
Jak Wasze włosy znoszą upały? A może jest u Was chłodniej? :) Całuję:*